piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział: 5

Rozdział: 5

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie motywacja do dalszej twórczości.

----------------------------

~~Rosalia~~

Cieszyłam się, że są ze mną Louis i Alice. Ten uścisk Tomlinsona bardzo mi pomógł. Doszli do nas później jeszcze reszta chłopaków z One Direction  i Quinn. Opowiedziałam im wszystko. Siedzieliśmy  i czekaliśmy. Trwało to bardzo długo. Minęly 4 godziny odkąd zabrano Harrego na sale operacyjną. Wreszcie wyszedł z niej lekarz. Szybko podeszłam do niego.

 -No i co z nim doktorze?

-A jest pani kim z rodziny?

-Jestem jego dziewczyną.

-No dobrze. To guza wycięliśmy. Pan Styles jest teraz w stanie śpiączki farmakologicznej. Jak jego stan będzie stabilny to za dwa dni go wybudzimy. 

-Dobrze. A czy mogę go zobaczyć?

-Tak, oczwywiscie. Prosze za mna.

Poszliśmy do sali w której leżał mój chłopak. Był podłączony do jakiś pikających urządzeń. Jak go zobaczyłam, chciało mi się płakać. Leżał taki bezwładny.

-To ja zostawię państwa samych. Jak by pani chciała jeszcze porozmawiać to zapraszam do mojego gabinetu.

-Dobrze. Jeszcze raz dziekuje.

-Nie ma za co. To moja praca.

Usiadłam obok niego. Wzięłam jego ręce w swoje i spojrzałam na niego.

-Kochanie to wszystko moja wina. -rozpłakałam się- Przeze mnie będą same kłopoty. On nigdy nie odpuści. Ja go dobrze znam. Mam go już dość. Wszystko psuje. Gdybyś wiedział co on mi zrobił. Nigdy tego nie zapomnę. 

Posiedziałam z nim do 23:00. Postanowiłam, że już pójdę do domu bo jutro jest  szkoła. Zamówiłam taksówkę i pojechałam. Naszykowałam sobie ciuchy i poszłam się umyć..... Kolejne dwa dni minęły szybko i odziwo spokojnie. Po szkole chodziłam do Harrego. Rozmawiałam z nim. Dziś był czwartek. Dzień w którym mieli go wybudzać. Szybko wstałam. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki się umyć i przebrać. Zeszłam na dół. Zrobiłam sobie śniadanie. Szybko zjadłam i pozmywałam. Wzięłam torbę i wsiadłam do samochodu. Odpaliłam go i ruszyłam w stronę szkoły. Od razu po lekcjach miałam iść do szpitala. Jak na przekór lekcje mi się dłużyły. Ale jakoś wytrzymałam. O godzinie 16:00 wyszłam ze szkoły razem z Alice i Quinn.

-Dziewczyny ja jadę do Harreg. Nie wiem jak wy.

-My też jedziemy. Nie zostawimy cię samej. -powiedziała Quinn-

Po jakiś 30 minutach byłyśmy na miejscu. Postanowiłam, że od razu pójdę do lekarza.

-O witam panią. Pana Stylesa będziemy właśnie wybudzać. Proszę poczekać pod jego salą. Jak będzie po wszystkim to panią zawołamy.

-Dobrze to do zobaczenia.

Poszłam po dziewczyny i razem poszłyśmy pod salę. Po jakiś 20 minutach doktor wyszedł z sali.

-I co. Udało się?

-Proszę wejść i samemu zobaczyć. -powiedział i się uśmiechnął. Weszłam ale cala się trzęsłam-

-Kochanie jak za tobą tęskniłam. Bardzo się o ciebie bałam. To wszystko moja wina. -mówiłam i podchodziłam do jego łóżka. Miał zamknięte oczy.-

-Taylor skarbie nie mów tak. -jak to usłyszałam to się popłakałam-

-Harry to ja Rosalia, a nie Taylor. Ale przecież mówiłeś, że to udawany związek. Mówiłeś, że nic no niej nie czujesz. I ty mówisz skarbie? Ona cie zdradziła. Jak ja mogłam ci uwierzyć. Idę stąd.

-Ros kochanie. Nie idź. Proszę.....

--------------------

To już jest poprawiony rozdział 5. Myślę, że się nie obrazicie. Albo dziś lub jutro dodam 6. Zależy czy mi się będzie chciało czy nie. Czekajcie. Zaglądajcie.

Komentujcie bo to strasznie mnie motywuje.

Asiek 

3 komentarze: