czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział: 11

Rozdział: 11

Jeśli czytasz nie zaązkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :)
Piosenki: pierwsza , druga
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-No hej co mi chciałaś powiedzieć?
-Lou. Zdradziłam cię. Nie potrafię tak zostać.
-Z łim?
-Może lepiej nie.
-Z KIM?! - wydarłem się -
-Z Zaynem.
-Jak ty tak mogłaś zrobić. Jesteś dziwką lecącą tylko na kasę. Niektórzy mieli rację. Jesteś ziemniakiem. Nie mam ochoty więcej z tobą gadać. Nara. Nie dzwoń, nie pisz. A z nami koniec.
Trzasnąłem drzwiami i wyszedłem. Byłem strasznie zły. Jak ona mogła mi to zrobić? Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Ros zauważyła, że płaczę. Szybko podbiegła i mnie przytuliła. Tego było mi trzeba.
~~Rosalia~~
-Lou dal mi kluczyki. Ja pojadę, bo ty nie dasz rady.
-Trzymaj. - podał mi kluczyki. Po jakiś 20 minutach, byliśmy w domu. -
-Lou idź od razu na górę. Ja im niczego nie powiem. Za chwilę do ciebie przyjdę.
-Dziękuję, jesteś kochana.
-Wiem. - uśmiechnęłam się - Cześć chłopcy. Gdzie jesteście? Halo? Harry, kochanie? - ja się boję. Chłopaków nie ma. Louis jest na górze. Jejciu - Proszę, odezwijcie się. Dajcie jakiś znak życia. - zaczęłam płakać. Usłyszałam tłukące się szkło w kuchni. Szybko tam pobiegłam. To co zobaczyłam bardzo mi przeraziło. - Tom co ty tu robisz?
-Tu jesteś. Wszędzie cię szukam.
-Louis. Louis proszę zejdź szybko. Błagam. - darłam się najgłośniej jak umiałam -
-Zamknij japę. - zatkał moje usta i pociągnął do siebie - Twój chłoptaś cię nie usłyszy. Jego tu nie ma. Reszty z resztą też. - usłyszałam jak ktoś zbiega po schodach. Był to Louis.
-Zostaw ją i to już. - podbiegł do nas i próbował mnie jakoś uwolnić, ale Tom nie dawał za wygraną -
-Śnisz sobie chłopczyku. Ona jest teraz moja.
-Chyba sobie żartujesz. Puść ja i to już.
-Louis gdzie jesteś? Dzwoniłeś do mnie.  - nie zgadniecie. Przyjechał Paul. Na szczęście. Tom się go przestraszył i mnie puścił. Ja upadłam na płytki. Dalej już nic nie pamiętam.
~~Harry~~
Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy film. Lou wyszedł gdzieś z Ros. Ufałem jej więc, nie miałem się czego obawiać. W pewnym momencie usłyszałem jak tłucze się szkło w kuchni. Szybko pobiegłem i zobaczyłem wybitą szybę i kamień. A na nim karteczka.

"Zniszczę was. Zniszczę Ros. Pożałujesz tego Styles. Radzę mieć oczy dookoła głowy. Ja jestem wszędzie. Już dziś nie zobaczycie Ros. A raczej Ros nie zobaczy was. Buahahahahaha. "

To było dość dziwne. Trochę się przestraszyłem. Usłyszałem jakieś szmery przed domem. Powiedziałem chłopakom, że wychodzę sprawdzić co się dzieje, a oni odpowiedzieli, że jak nie wrócę za 5 minut to wychodzą za mną. Cieszę się, że mi tak pomagają. Obchodziłem właśnie dom gdy dostałem czymś w głowę. Upadłem i straciłem przytomność. Obudziłem się w jakimś pomieszczeniu. Miałem związane ręce i zatkane usta. Było ciemno. W pewnym momencie otworzyły się drzwi. Ktoś zapalił światło. Zobaczyłem, że są tu też chłopaki. Nie zgadniecie. W drzwiach stała moja siostra. Nie, nie chodzi mi o Gemmę. To była Agnes. Była bardzo wesoła. Podeszła i mnie uwolniła.
-Co ty tu robisz?
-Też mi miło cię widzieć braciszku.
-Agnes nie zgrywaj głupiej. Ty sama to wymyśliłaś?? Miałaś nie przyjeżdżać do Londynu.
-Jejciu, ale masz problemy.
-No wiesz mam. Bałem się. To ty wybiłaś nam szybę tym kamieniem?? 
-No niby ja, ale nie ja. Ludzie których zatrudniałam. Oni też was porwali. 
-Ty to jednak masz pomysły. Ale co z Ros? 
-Ja jej nic nie robiłam. A w ogóle to trzymaj telefon.
-Dzięki.
Miałem 30 nieodebranych połączeń. Zgadnijcie od kogo. Od Louisa. A od Rosali żadnego. Ona w ogóle się o mnie nie martwi? Postanowiłem oddzwonić do Lou.
*R.T.*
-Hej, Lou co tam chciałeś??
-Co chciałem? Bałem się o was. Przyjechaliśmy, a was nie było. W domu był Tom. W ogóle gdyby nie Paul to nie wiem gdzie by teraz była Ros.
-Co z Ros? Nic jej nie jest? 
-A Ros. Jest teraz w szpitalu.
-I ty to mówisz tak spokojnie?! - wydarłem się na niego -
-Ej, Hazza opanuj się. Jest w szpitalu. Jej stanu nic nie zagraża na szczęście. Wiesz po wstrząsie mózgu to mogło być gorzej.
-Louis co ty pierodolisz. Jaki wstrząs mózgu. Weź se nie rób jaj, tylko mów prawdę.
-Stary ja mówię prawdę. Nię wierzysz to przyjedź. Szpital świętej Anny.
-Boże za raz będę.
Nie dowierzałem w to co mówi Louis. Jaki szpital. Jaki wstarząs mózgu. Boże ja się boję o Ros. Dobra szybko odwiązałem i obudziłem chłopaków. Przedstawiłem im moją siostrę i razem pojechaliśmy do szpitala. Od razu poszedłem pod salę w której niby leży Ros. Jak wszedlem mało zawału nie dostałem. Na sali na prawdę leżała Ros. Była pod kroplówką i podłączona była do jakiś urządzeń. Akurat do sali wszedł lekarz. Lou nigdzie nie było. A do sali wszedłem tylko z Agnes. Chłopaki mieli czekać przed salą.
-Dobry wieczór. Jest pan kimś z rodziny poszkodowanej?
-Jestem jej chłopakiem. Co z nią doktorze? 
-Nie mogę udzielać informacji osoba trzecim. Jak ta pani wyjdzie to dopiero.
-Panie doktorze to moja siostra. Niech zostanie.
-No dobrze. No to Pani Rosalia miała wstrząs mózgu. Jest w śpiączce. Nie wiadomo kiedy się wybudzi. - zacząłem płakać. Moja siostra mnie przytuliła. - Jej stan nie jest najgorszy,ale też nie najlepszy. Proszę być dobrej myśli. Jak państwo chcą mogą z nią zostac, ale tylko państwo.
-Dobrze. Dziękujemy bardzo. Miałbym jeszcze do Pana prośbę. Mógłby Pan powiedzieć wszystko chłopakom co siedzą przed salą. Co z nią.
-Nie powinienem.
-Tak czy siak ja i tak im powiem. Ale proszę niech to Pan zrobi.
-No dobrze.
Doktor wyszedł, a ja usiadłem obok ukochanej. Moja siostra stanęła nade mną i mnie przytuliła.
-Jejciu kochanie. Jak to możliwe. Znowu wszystko przez tego Toma. Może powinienem zadzwonić do twojej mamy? A w ogóle to jest też tutaj moja siostra. Agnes. Bardzo chciała cię poznać. Będzie tu ze mną przychodziła. Jest piękna tak jak ty. Polubicie się. Na pewno. To cię teraz z nią zostawiam,a ja idę zadzwonić do twojej mamy. 
*R.T.*
-Dobry wieczór Pani Shot. Z tej strony Harry. Przepraszam, że dzwonię tak późno ale muszę coś Pani powiedzieć.
- O witaj Harry. Nie przeszkadzasz. I tak jeszcze nie spałam. No co tam chcesz powiedzieć??
-Ros. Ona jest w szpitalu. To wina Toma. Jest w śpiączce.
-Jezu. To ja za raz do niej przyjadę.
-Nie trzeba. Jestem razem z moją siostrą przy niej. Jak coś to jutro. 
-No dobrze, ale jak coś się tylko będzie działo to dzwoń do mnie od razu. Ok?
-Jasne. To dobranoc.
-Dobranoc Harry.
Mama Rosali jest taka miła i kochana. Moja też. Muszą się poznać. Razem z Agą siedzieliśmy przez całą noc przy niej. Chłopcy poszli do domu, ale kazali jak by coś dzwonić. 
                                                                         ***
~~Narracja 3-osobowa~~
Rosalia jest już 2 miesiące w śpiączce. Harry, Agnes, Quinn i jej mama są cały czas przy niej. Agnes mieszka razem z chłopakami. Chwilowo w pokoju Ros, bo jej jest robiony. Tak Ros ma pokój u chłopaków. Nawet o tym nie wiedziała. Wszyscy się o nią boją. Odwiedzają. Dziś jest 15 lipca. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jak wam się podoba?? Wiem końcówka trochę nudna ale myślę że jest ok. Czekam na wasze opinie w komentarzach. Wiem, nie jest za długi, ale myślę, że nie będziecie źli. Kolejny nie wiem kiedy będzie. 

A no i Liamie. Życzę ci dużo zdrowia, szczęścia i abyś się nie zmieniał. Bo jestnnajlepszym Daddy Direction. 

Pozdrawiam! :*

Asiek<3

wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział: 10

Rozdział: 10

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Skarbie. Niestety. Ona odeszła.
To niemożliwe. Jakim cudem ona? Dlaczego nie ja. Boże odpowiesz mi. DLACZEGO?? Pytałam się cały czas w myślach. Nie mogłam uwierzyć. Moja mama siedziała na ziemi i płakała. Louis, ja i Quinn zresztą też. Harry próbował mnie pocieszyć. Niall, Quinn, a moja mama siedziała w objęciach Liama i Zayna. Kocham ich wszystkich za to co zrobili. Zebraliśmy się i wróciliśmy do domu. W mieszkaniu nawet Harry zaczął płakać razem ze mną. Zamknęliśmy się w pokoju. Moja mama od razu poszła do siebie. Słyszałam jak płacze, ale wiedziałam, że chce pobyć sama. Każdy potrzebuje czasami samotności.

                                                                  *Następnego dnia*

Obudziłam się o godzinie 11:00. Wiem, trochę pospałam, ale byłam taka zmęczona. To co mi się śniło było tragiczne. Harry już nie spał.
-Witaj księżniczko. - pocałował mnie - Jak się spało?
-Hej. Bardzo dobrze. Miałam taki straszny sen. Śniło mi się, że Alice zginęła w wypadku samochodowym. Nie uratowali jej. Na szczęście to tylko sen. - uśmiechnęłam się ale Harry posmutniał - Co się stało słonko??
-Kurde Ros. To co ci się "śniło" - zrobił w powietrzu cudzysłów - to prawda. Kochanie Alice nie żyje. Tylko nie płacz proszę. Pokaż, że jesteś silna.
-To nie możliwe. Wiem, jestem silna, ale nie w takiej sprawie. To była moja siostra Harry. - popłakałam się - Ja o niej tak z dnia na dzień nie zapomnę. A co z waszą trasą? Wyjeżdżacie we wrześniu. Wątpię, żeby Louis pozbierał się w tak krótkim czasie.
-Wiem, że będzie ciężko, ale razem damy radę. Po to mamy siebie aby się wspierać. Nie zostawię cię w takim stanie. Potrzebujesz miłości, wsparcia i mnie. - uśmiechną się, na co ja też się lekko uśmiechnęłam i przestałam płakać - Zuch dziewczynka. A teraz idź się umyć, a ja zejdę i zrobię śniadanie.
-Dobrze.
Umyłam się, ubrałam i postanowiłam wejść na tt. Włączyłam laptopa i się zalogowałam. Od razu napisałam:

"Dlaczego ten świat jest taki niesprawiedliwy? Dlaczego umierają osoby które kochasz? Dlaczego umierają ci najbliższe osoby? Dlaczego ona a nie ja? Boże powiedz dlaczego. Ona nie zasłużyła na śmierć. Kocham cię @Ali_love_95 . Wiedz, że zawsze zajmujesz największą część mojego serca. Strasznie tęsknię. xx"

Postanowiłam napisać jeszcze do Louisa.

"Trzymasz się jakoś? Mi też jest strasznie ciężko po jej stracie. Pamiętaj tylko razem damy rade. Ona zawsze będzie z nami. Będzie przy nas. Trzymaj się @Louis_Tomlinson . <3 Ros xxx. "

Zamknęłam laptopa i zeszłam na dół. Po kuchni rozchodzi się piękny zapach. Zapach..... gofrów.
-Harry czy ty robisz gofry? - zapytałam się wchodząc do kuchni -
-Tak. Specjalnie dla ciebie kochanie.
-Oooo. Jesteś taki słodki. Ale może lepiej ja je usmażę.
-Jak chcesz.
Wzięłam się do smażenia. Poczułam jak Harry przytula się do moich pleców. To było urocze. Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy do mnie poleżeć. Ja włączyłam laptopa. Usiadłam po turecku i poczułam, że za mną siada Harry aby widzieć co robię. Oparł głowę na moim ramieniu i się mi przyglądał. Weszłam na tt.

"@Harry_Styles śniadanie było pyszne. Dziękuję skarbie, że jesteś ze mną w tych ciężkich dla mnie chwilach. Wiesz, że cię kocham? Twoja Ros xxx."

-Wiem. Ja też cię kocham słońce. 
-Pójdziemy do Louisa? 
-Jasne. To chodź. 
Postanowiliśmy się przejść. Do chłopaków mamy 20 minut drogi piechotą. Była bardzo ładna pogoda, co na Londyn bardzo rzadko się zdarza. Trzymając się za ręce i rozmawiając szliśmy w kierunku domu chłopaków. W pewnym momencie zaczepiła nas mała dziewczynka. Miała około 6 lat.
-Harry mogę prosić cię o autograf i zdjęcie?
-Jasne, masz jakąś kartkę?
-Tak. Proszę. Ros zrobisz nam zdjęcie?
-Oczywiście. - było mi miło, że wiem jak mam na imię - Uśmiech. Proszę bardzo. A jak masz na imię kochanie i ile masz lat? 
-Jestem Darcy i mam 5 lat. Bardzo mi przykro że zmarła twoja siostra. Będę z tobą i będę cię wspierać w duchu.
-O jejciu kochanie. Dziękuję bardzo. Chodź tu do mnie. - musiałam ją przytulić. Była taka kochana. - 
-Jeszcze raz dziękuję. Pa
-Pa, maleńka. - odezwał się jeszcze Harry i mała pobiegła do swojej mamy. My dalej ruszyliśmy. - Ona była taka słodka. I jeszcze miała na imię Darcy. 
-Tak masz rację. Niby ma 5 lat a tak mądrze się wypowiada.  
-Nom. O patrz jesteśmy już. 
-Hej chłopcy. Gdzie jesteście? - zapytałam - 
-My w salonie. Louis u siebie. 
-To ja pójdę do niego, a ty Harry idź do chłopaków.
-Dobrze. 
Zapukałam do drzwi. Nikt nie odpowiadał. I tak postanowiłam, że wejdę. 
-Hej Louis. Jak tam się czujesz?
-Tragicznie. A jak mam się czuć? Zmarła moja siostra.
-Louis mi też jest ciężko, ale nie wolo się zamknąć w pokoju i płakać. Gadałeś z Eleanor?
-Nie. Dzwoniła, ale ja nie odbierałem. 
-To zadzwoń do niej. Na pewno się martwi o ciebie. 
-Ros przytulisz mnie??
-Jasne. Chodź tu do mnie. - staliśmy tak wtuleni w siebie, przez kilka minut. Louis płakał cały czas. Miałam mokre ramię, ale to nie było w tym momencie ważne. Sama zaczęłam płakać. - Dobrze, że cie mam. 
-Tak, racja. Dobra. Dzwonię do El. 
-Nareszcie. To powodzenia i ja idę.
-Nie, proszę zostań.
-No dobrze. 
~~Louis~~
Cieszyłem się, że przyszła do mnie Ros. Trochę sobie razem popłakaliśmy. Było mi lepiej. Czułem, że to odpowiednia pora abym zadzwonił do Elki. 
*R.T*
-Hej, El co tam chciałaś?
-Hej, Lou. Przyjedziesz muszę ci coś powiedzieć. 
-No to mów.
-Ale to nie sprawa na telefon.
-No dobrze. Będę do 15 minut.
Ciekawi mnie co chce mi powiedzieć. Szybko poprawiłem włosy.
-Ros, jedziesz ze mną.
-Ale gdzie mam jechać?
-Do Elki. Proszę.
-No dobrze. 
                                                                             ***
-To ja zostanę przed domem, a ty idź.
-No dobrze. 
Wszedłem do środka. Wreszcie zobaczyłem siedzącą El. Podszedłem do niej i usiadłem obok.
-No, hej co mi chciałaś powiedzieć?
-Lou. Z...........

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jak wam się podoba?? Wiem, że nudny ale na nic lepszego nie miałam weny. Za długi też nie jest. Proszę o szczere opinie w komentarzach. Teraz będzie tak, że rozdziały będą pojawiać się co 4 dni. Czy 11 powinien być 30 ale, że ja wyjeżdżam wtedy więc albo będzie dzień wcześniej albo dzień później. Wszystko się okaże. A no i jeszcze jak wam się podoba nowy wygląda bloga?

Jak tam przygotowania do szkoły??

Pozdrawiam! :*

Asiek<3

piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział: 9

Rozdział: 9 

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Byłą prawie 17:00 więc postanowiłam się szykować. Umalowałam się i wsadziłam potrzebne rzeczy do torebki. Postanowiłam się nie przebierać bo wyglądam ładnie. Zeszłam na dół i włączyłam TV. O 19:00 przyjechał po mnie Mateo. Wybraliśmy się na komedię pt:."Jeszcze więcej dzieci". Uśmialiśmy się za wszystkie czasy. Po filmie postanowiliśmy wrócić do domu, ale na piechotę zachodząc po shake. Koło parku zobaczyliśmy fotoreportera. Mateo mnie wtedy pocałował. Oczywiście pan robił zdjecia. Wydarłam się na mojego przyjaciela.
-Co ty do cholery robisz? Przyjaciel nie całuje przyjaciółki w USTA.
-Przepraszam. chciałem mieć z tobą zdjęcie.
-Tak szczególnie na pierwszych stronach gazet. Wiesz co sobie może Harry pomyśleć?
-Co ma wspólnego z tym Harry?
-To, że ja go jeszcze kocham. Dobra ja idę do siebie, a ty najlepiej zniknij mi z życia.
                                                                 *Następnego dnia*

Wstała o godzinie 7:00. Byłam wyspana. Zostało mi jeszcze 5 dni wolnego z weekendem i do szkoły. Na szczęście zostały tylko 2 tygodnie szkoły gdyż ja i Quinn kończymy szkołę na początku czerwca. Dziś miała wracać Alice z mamą. Poszłam do łazienki. Wzięłam ciepły prysznic. Umalowałam się i podkręciłam lekko włosy.  Ubrałam się w TO. Gotowa zeszłam na dół coś zjeść. Wzięłam pudełko z płatkami i usiadłam na blacie w kuchni. Konsumowałam moje "śniadanie". Poszłam do pokoju i weszłam na tt. Zrobiłam zdjęcie i wstawiłam je wraz z tweetem:

"Bardzo za tobą tęsknię. Kocham i nie mogę zapomnieć. Znaczysz dla mnie więcej niż myślałam. Ros xx."

Oraz drugi  tweet tym razem bez zdjęcia.

"Może kiedyś dojdę do wniosku, że lepiej będzie ci wybaczyć i żyć we dwójkę, niż sama. Bo wiem, że nikogo już nie pokocham tak jak ciebie. Jeśli wiesz, że to o ciebie chodzi to odezwij się dziś. Przyjdź, napisz sms-a, cokolwiek. Pamiętaj czekam. Twoja Rosalia xxx."

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Musiałam szybko zbiec po schodach. Czasami warto założyć trampki, a nie szpilki. 
-O hej Quinn. Co tak wcześnie?
-Hej Ros. Musimy pogadać. Szybko do salonu.
-Dobra, ale nie nerwowo. - zastanawiałam się co się stało - Co się dzieje?
-To się dzieje. - wyciągnęła z torebki gazetę - "Rosalia Shot już nie cierpi po rozstaniu z Harrym Stylesem. Ma już nowego chłopaka. Widziano ich wczoraj wieczorem razem. Nawet się całowali. Mamy zdjęcia." Rosalia coś ty narobiła? Przecież ty dalej kochasz Hazze. To widać.
-Quinn to nie moja wina. Jak wracaliśmy on mnie pocałował i fotoreporter zrobił nam zdjęcie. - rozpłakałam się - Ja nie chciałam. Tak masz rację ja dalej kocham Harrego. Nawet napisałam dziś na tweeterze o nim. Nie tak w prost ale powinien się domyślić.
-To teraz napisz, że bardzo żałujesz co zrobiłaś wczoraj i, że twoje serce należy do Harrego.
-No dobra. To chodźmy do mnie. Mam włączonego laptopa.

"To co się wczoraj wydarzyło nie powinno mieć miejsca. To nie moja wina tylko jego. Bardzo cię przepraszam. Kocham cię @Harry_Styles. Czy mi wybaczysz?? Ros."

-Dobrze zrobiłaś Ros. Najlepiej teraz do niego zadzwoń.
-Ok.
*R.T.*
-Hej Harry. Możemy się spotkać i porozmawiać?
-O mój boże Ros. Jak ja się za tobą stęskniłem. Jasne. To może o 12:00 w Starbucks w galerii?
-Dobrze to do zobaczenia. Papa.
-Pa.

-No i co? Zgodził się? - wypytywała Quinn-
-Tak. o 12 w Starbucks. Ale się cieszę.
-Ja tak samo. Muszę ci coś powiedzieć.
-Gadaj.
-Wczoraj jak obejrzeliśmy film Sam odwiózł mnie do domu. Już pod budynkiem się żegnaliśmy i on mnie pocałował, a ja głupia odwzajemniałam jego pocałunki. Aż w pewnym momencie zapaliła mi się lampka i się zorientowałam co ja robię. Powiedziałam, że mamy udawać jakby tego nie było.
-No i dobrze. Musisz porozmawiać z Niallem. A tak w ogóle co ty do niego czujesz??
-Ros ja już sama nie wiem. Kocham go, ale także kocham Sama.
-Zrobisz tak jak podpowiada ci serce. Dobra skarbie, może pójdziemy na małe zakupy a ja później od razu pójdę na spotkanie z Harrym. Co ty o tym sądzisz?
-Dobry pomysł. No to idziemy.

~~Narracja 3-osobowa~~

Dziewczyny poszły na zakupy. Quinn kupiła sobie sukienkę, buty i torebkę , a Ros nic. O godzinie 11:40 przyjaciółki rozeszły się w swoje strony. Harry stroił się już od godziny 10:00 aby wyglądać przepięknie.

~~Harry~~

Nie mogę doczekać się spotkania z moją kochaną Ros. Bardzo za nią tęsknię. Kocham ją całym sercem. Te jej dzisiejsze pierwsze dwa wpisy chyba były kierowane do mnie, bo ten trzeci to na pewno. Cieszę się, że mnie jeszcze kocha. Podjechałem właśnie pod galerię. Poszedłem go Starbucksa. Szukałem jej, aż wreszcie znalazłem. Ona jest taka piękna.
-Hej Ros. - przytuliłem ją -
-Hej Harry. Miło cię widzieć.
-Ciebie tak samo. Wyglądasz przepięknie.
-Dziękuję. Harry ja cię bardzo przepraszam. Ja cię cały czas kocham. Nie mogę o tobie zapomnieć.
-Ros ja tak samo. Czy to znaczy, że do mnie wrócisz?
-Właśnie nie wiem. Boję się, że znowu możesz mnie oszukać. Powiedz mi czy ciebie i deskę coś łączy? Przepraszam Taylor.
-Nie. Mnie i deskę nic nie łączy. - uśmiechnęłam, on także -  Zerwałem z nią kontakt. Teraz się mści pisząc o mnie piosenki, ale ja mam to w dupie.
-Cieszę się.
-No to jak jesteśmy znowu razem to pójdziesz ze mną na galę?
-Oczywiście. Pójdziemy na spacer?
-Tak
                                                                               ***
-Co ty tutaj z nim robisz? Dlaczego on trzyma cię za rękę??
-Mateo mówiłam ci. Ja nic do ciebie nie czuję. Uświadom to sobie. (hehe)
-Tak a ten wczorajszy pocałunek?
-Skarbie o czym ten chłopak mówi?
-Harry słuchaj. Wczoraj byłam z Mateo w kinie. Jako PRZYJACIELE - dokładnie podkreśliłam ten wyraz - Wracając Mat mnie pocałował. Ja tego nie chciałam. Nie odwzajemniałam jego pocałunków. Powiedziałam mu, że kocham tylko ciebie, ale on...
-Ros, kochanie ja ci wierzę. Nie tłumacz się. A teraz chodź. Idziemy do mnie.
-To jeszcze nie koniec. Zobaczysz...
                                                                          ***
-Cześć wszystkim. Ja już jestem. - wydarł się Harry -
-Siemka. Wchodź do salonu. Jest Quinn. - powiedział Louis. Mój chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął mnie za sobą -
-Hej. - powiedziałam nieśmiało -
-ROS. - wykrzyczeli i zaczęli mnie przytulać -
-Chłopcy bo mnie udusicie.
-Ej. Nie pozwalać sobie. Ros bo będę zazdrosny.
-Skarbie - pocałowałam go w usta - nie ma o co. To tylko dzieciaki. - zaczęliśmy się śmiać z Harrym, a chłopcy podeszli i mnie łaskotali - Proszę nie. Przestańcie. - wreszcie się uspokoili. Niall siadł na fotelu a na jego kolanach Quinn. Ja na kolanach Hazzy który też zasiadł w fotelu, a reszta na kanapie. Dostałam wiadomość.

"Kocie mam pytanie. Mogę pożyczyć twoje auto? Chcę jechać do galerii. Alice xx."

Od razu odpowiedziałam, że tak i kluczyki są na komodzie.
-No to co robimy? Jest 16:00. - zapytał Liam -
-A może by tak wieczór karaoke? - zaproponował Niall-
-Ja się z nim zgadzam. - powiedziała Quinn -
-My z Ros także. - odpowiedział Harry. Reszta po kilkunastu minutach namowy też się zgodziła. Śpiewaliśmy w duetach, solo ale także wszyscy razem. Wyszłam do kuchni aby odebrać telefon. Dzwoniła mama.
*R.T.*
-Hej mamo. Co tam?
-Skarbie. - powiedziała cała zapłakana - Alice...
-Co z Alice? - wydarłam się tak głośno, że pewnie wszyscy w salonie usłyszeli bo za raz w kuchni pojawił się Harry i Louis. - Mów mamo. - łzy zaczęły wypływać z oczu -
-Ona miała wypadek. Jest w krytycznym stanie. Nie wiadomo czy ją uratują. - czułam, że tracę równowagę. Wypuściłam telefon z ręki i sama upadłam na podłogę. Obudziłam się w czyimś łóżku. Zapewne Harrego.
-Co się stało? - zapytałam się siedzącej obok mnie Quinn -
-Miałaś telefon od mamy, że coś się stało z Alice. Zemdlałaś. Skarbie proszę powiedz co się stało.
-Ona... miała wypadek. Jest w krytycznym stanie. Nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Proszę pojedź ze mną do szpitala.
-Poczekaj zaraz pójdę po Louisa i pojedziemy. Leż.
-Dobrze.
                                                                            ***
-Mamo. - krzyknęłam o od razu podbiegłam do niej i się przytuliłam - Wiadomo coś?
-Na razie nic. Zabrano ją na salę operacyjną.
-Jak w ogóle do tego doszło? Wiesz coś?
-Jechała normalnie z przepisami, gdy jechał facet ciężarówką przeciwnym pasem. Był pijany. Alice nie zdążyła skręcić i w nią wjechał. Jest cała ale stan jest krytyczny. - powiedziała i się rozpłakała, a ja razem z nią -
-Proszę nie płaczcie. - powiedziała Quinn i nas przytuliła. Z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Mama od razu do niego podeszła. Zalała się jeszcze bardziej łzami. Chyba moja siostra nie żyje. Jak to możliwe.
- Ja sobie tego nie wybaczę. Dlaczego dałam jej ten samochód. To wszystko moja wina.
-Skarbie nie mów tak. - podszedł do mnie Harry i mnie przytulił. Wtuliłam się w niego i jeszcze bardziej rozpłakałam. Louis siedział na krześle i twarz miał skrytą w dłoniach. Podszedł do nas lekarz. Moja mama obsunęła się po ścianie i nogi przyciągnęła do swojej klatki piersiowej.
-Niestety mamy złe wiadomości. Alice nie żyje.
-Ale jak to? -Louis nie dowierzał temu co powiedział lekarz - 
-To nie możliwe. - krzyczałam. Styles mnie trzymał. - To nie może być moja siostra. - krzyczałam i płakałam- Harry ja nie dam rady bez niej. Ja ją tak kochałam. Nie zdążyła nawet skończyć szkoły. Niedawno poznała swojego brata. Miała być z Zaynem. Ona go tak kochała. Proszę powiedz, że to sen.
-Skarbie. Niestety. Ona odeszła.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem bardzo smutny. Jak ja tam mogłam zrobić? Nie myślcie, że ja nie mam serca. Jak pisałam końcówkę sama się popłakałam. Jeszcze raz bardzo chciałam podziękować za te 1000 wyświetleń. Jesteście niesamowici. KOCHAM WAS <3 Tam gdzie jest takie białe to tu jest ten tekst: Wstałam o godzinie 7:00.  Byłam wyspana. Zostało mi jeszcze 5 dni wolnego razem z weekendem. Na szczęście razem z Quinn kończymy szkołę na początku czerwca. Dziś miała wracać mama i Alice. Poszłam do łazienki. Wzięłam ciepły prysznic. Umalowałam się i lekko podkręciłam włosy. Ubrałam...... 

Co myślicie co zaręczynach Perrie i Zayna? Ja kibicuję Zerrie. Kocham tą parę i jednocześnie tęsknię za Lanielle. Nie przepadam za tą całą Sophią. Wydaje mi się podejrzana. To jest moje zdanie. Wy napiszcie swoje w komentarzach. 

Pozdrawiam! <3

Asiek<3

ALE ZACIESZ!!!!

Dziękuję wam bardzo za te 1000 wyświetleń. Weszłam dziś patrzę 1010. Aż się gęba sama szczerzy. Banan na ustach. Jejciu... Chciałam podziękować wszystkim co czytali tego bloga. Nawet jeden rozdział. Wszystkim tym co skomentowali. Kocham was. Te 1000 wyświetleń mnie tak motywuje, że chyba napiszę dziś dla was ten 9 rozdział :). Jesteście wspaniali. Oczywiście nie przestajemy komentować i czytać mojego bloga. Łapcie jeszcze Nialla :) Ja bym powiedziała TAK<3 To czatujcie na 9 dziś :* xxx.

Pozdrawiam <3

Asiek<3

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział: 8

Rozdział: 8

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :)
Przeczytajcie notkę pod rozdziałem!!
Piosenki: jeden , dwa
Rozdział jest specjalnie dla Klaudii Pieniak. Za ten cudowny komentarz i za to że przez nią wiem, że warto mieć marzenia i aby czytuję: "Nigdy nie trać nadziei, że marzenia się nie spełniają bo prędzej czy później staną się rzeczywistością." Jeszcze raz DZIĘKUJĘ <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Ok, ale ja już jestem więc możesz iść. Pa - powiedziałam lekko oschle -
-Dobra. Może pójdziemy jutro do kina? Taki wypad przyjacielski.
-Zapytam Ros i się odezwiemy. To jak coś to do zobaczenia. - dodałam sztuczny uśmiech - 
-Pa. To się zdzwonimy. 
Nareszcie wyszedł. Zaczyna działać mi na nerwy. Jeśli pomiędzy nim a Ros coś zajdzie to sobie nie wybaczę. Przecież widzę, że ona nadal kocha Harrego. Przykryłam kocem moją przyjaciółkę i sama poszłam się położyć. 
                                                             *Następnego dnia*
Wstałam o godzinie 9:00. Szybko się ubrałam i umyłam. Zeszłam na dół. Ros jeszcze spała. Weszłam do kuchni a na stole zobaczyłam nie rozpakowane zakupy. Nic się na szczęście nie popsuło. Postanowiłam jeszcze coś dokupić i poszłam do sklepu. Stałam właśnie przy nabiale jak ktoś mnie popchnął. 
-Co ty człowieku robisz? - powiedziałam i się odwróciłam - O mój boże Sam.
-Jejciu Quinn. To ty? Jak my się dawno nie widzieliśmy. Nic się nie zmieniłaś. - przytuliłam się z nim - Co tam u ciebie słychać? Jak sprawy sercowe?
-Tak to ja. - uśmiechnęłam się - Nom sporo czasu. Ostatnio chyba w gimnazjum. Ty też się nic nie zmieniłeś. - znowu uśmiech - U mnie super. Głownie to zamieszkuję u Ros. Pamiętasz ją jeszcze? A w sprawach sercowych no to różnie. Jestem teraz z Niallem. On strasznie się stara. Kocha mnie, ale ja szczerze nie wiem co czuję. Chyba jednak moje serce należy do kogoś innego. - no to się wygadałam. Tak chodzę z Niallem, ale tak jak napisałam, moje serce chyba należy do innego. Pewnie zastanawiacie się kim jest Sam. Już mówię. Mój kolega ze szkoły. Znamy się już od podstawówki, ale kiedy wprowadziła się Ros trochę go olałam. W gimnazjum strasznie mi się podobał. Powiedziałam mu to, to on się zaczął ze mnie śmiać. Wyśmiał mnie przed całą szkołą. Dlatego mam teraz taki inny stosunek co do chłopaków. Szczerze to ja chyba nadal coś do niego czuję. -
-No jasne, że ją pamiętam. Co tam u niej? 
-No po staremu. Ma teraz lekko rozdarte serce. 
-Och. Przykra sprawa. A żeby nie stracić kontaktu daj mi swój numer. No i jeszcze raz cię przepraszam za to co zrobiłem w gimnazjum. Byłem zwyczajnym dupkiem. Wybaczysz mi?
-Jasne głuptasie. - poczochrałam go po głowie -
-Cieszę się. Może pójdziemy dziś do kina? - uśmiechnął się. Ma słodki uśmiech. To chyba w nim się zakochałam - 
-Z miłą chęcią. - powiedziałam i się uśmiechnęłam - 
-Cieszę się. To napisz mi sms-em adres twojego domu to przyjadę po ciebie około 18:00.
-Ok. Będę czekać. To do zobaczenia. 
Zrobiłam małe zakupy i wróciłam do domu. Słyszałam krzątającą się po kuchni Ros. Wyglądała olśniewająco. TAK
-Hej, kocie. Już nie śpisz?
-O hej. Postanowiłam już wstać. Wiesz 12:00 to bardzo wcześnie. - zaśmiałyśmy się -
-No w sumie. Mateo mówił, że może pójdziemy dziś do kina we trójkę, ale ja już mam plany. Jestem umówiona z kim innym. Możecie iść we dwójkę.
-Ok. Opowiadaj kto jest tym szczęściarzem. - uśmiechnęła się znacząco -
-Szczęściarzem to Sam. Ale ja jestem z Niallem.
-No gratuluję kochana. Ale o jakim ty Samie mówisz? Chyba nie gadasz o Evansie?
-Tak o nim mówię. Spotkałam go dziś w sklepie. Pogadaliśmy i zaprosił mnie do kina.
-Ale on wie, że ty chodzisz z Horanem?
-Tak wie.
-Uff to dobrze. Dobra pokazuj co kupiłaś bo jestem strasznie głodna.
-Kupiłam składniki na naleśniki.
-No to smażymy.
Robiłyśmy śniadanie. Oczywiście było przy tym pełno śmiechu. Kilka się przypaliło, ale co tam. Wyrzuci się. Po spożyciu obiadku jako naszego śniadania, poszłyśmy oglądać film. Mogłam u Ros siedzieć tylko do 16:00, bo później musiałam się iść szykować.
-Ros ja się już zbieram. Muszę się naszykować.
-Dobrze to pa. - pocałowała mnie w policzek - Ale pamiętaj, że jesteś z Niallem. Nie rób żadnych głupstw. On później może cierpieć.
-Wiem i pamiętam. To papa. Zobaczymy się już chyba jutro.
-Tak. - uśmiechnęła się. - Wyślij zdjęcie jak się ubierzesz bo na pewno się odstroisz.
-Ok. Ty też jak coś.
Poszłam do siebie. Wzięłam szybki prysznic. Moje ciało posmarowałam balsamem wiśniowym. Najbardziej go lubię. Przypomina mi lata jak miałam gdzieś 13-14 lat i żeby zarobić pieniądze chodziło się na wiśnie. To były czasy. Ubrałam na siebie szlafrok. Włosy wysuszyłam i zrobiłam sobie warkocza. Zerknęłam na zegarek była już 17:15. Postanowiłam zacząć się ubierać. Założyłam sukienkę, lekko się umalowałam. Wrzuciłam kilka drobiazgów do torebki. Zrobiłam zdjęcie i wysłałam je Ros. Gotowa zeszłam na dół. O równej 18:00 podjechał po mnie Sam. Wyglądał czadowo.
-Witaj księżniczko. - pocałował mnie w policzek i się uśmiechnął - Wyglądasz olśniewająco.
-Hej. Ty też niczego sobie. - uśmiechnęłam się -
-No to jak jedziemy?
-Oczywiście.
Wybraliśmy jakąś komedię romantyczną. Był śmiech i łzy. Po filmie Sam zabrał mnie na kolację. O godzinie 22:00 odwiózł mnie do domu.
-Dziękuję za cudowny wieczór. - powiedziałam -
-Ja także dziękuję, że mogłam spędzić cudowny wieczór z cudowną dziewczyną. - czułam, że się rumienię - Wyglądasz jeszcze ładniej jak się rumienisz. - wtedy to już na bank byłam cała czerwona, jak burak. To co zrobił bardzo mnie zdziwiło. On mnie pocałował, a ja głupia odwzajemniałam jego pocałunki, ale po chwili przypomniałam sobie o Niallu. W mojej głowie zaświeciła się lampka.
-Sam ja nie powinnam. Przepraszam bardzo. Ale po prostu udawajmy, że tego nie było. Ja jestem z Niallem. Ja go kocham. - widocznie posmutniał - Chyba kocham. - dodałam bardzo cicho. Sam tego nie usłyszał -  Jeszcze raz dziękuję. Pa
-Quinn ja przepraszam. Wiem, że nie powinienem, ale tak powiedziało moje serce. Proszę nie obrażaj się na mnie. Błagam. Wiem też, że kochasz Nialla. Najlepiej bądźmy przyjaciółmi.
-Zgadzam się. To do zobaczenia. Pa.
Ja już sama nie wiem  co robić. Kocham i Nialla i Sama. Ja się chyba załamię. Powinnam zadzwonić do Ros, ale pewnie śpi. Zadzwonię rano.
~~Ros~~
Jak Quinn poszła postanowiłam zadzwonić do Mateo.
-Hej Mat. Ten wypad do kina jest dalej aktualny?
-Oczywiście. No to jak idziemy we trójkę?
-Nie we dwoje. Przyjedź po mnie o 19:00. Czekam
-Ok to do zobaczenia.
Była prawie 17:00 więc postanowiłam się szykować. Umalowałam się i wsadziłam potrzebne rzeczy do torebki. Nie będę się przebierać bo wyglądam ładnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że krótki. Wiem, że bez sensu. Wiem, że jesteście źli, ale jakoś nie daję rady. Teraz chyba rozdziały będą pojawiać się co jakieś 4 dni. Myślę, że nie będziecie bardzo źli i dacie mi jeszcze szansę. Mam też do was pytanko co do mojego bloga. Czy jest coś co mam zmienić, np. wygląd albo coś w pisaniu. Chciałabym aby wam czytało się jak najlepiej. Czekam na komentarze w tej sprawie. A w ogóle to rozdział tak prawie całkowicie w przemyśleniach Quinn. :)

Komentujcie bo strasznie mnie motywuje <3

Asiek<3


niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział: 7

Rozdział: 7

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Hej Quinn, hej Ros. - zgadujcie. Oczywiście był to Niall - Co wy tutaj rozbicie. Nie widziałem cię Ros dawno u Harrego. Czy się o coś pokłóciliście?
-Tak pokłóciliśmy się, ale to nie twoja sprawa. Wszystko jest już wyjaśnione i skończone - powiedziałam wszystko najszybciej jak umiałam - 
-Dobra nie wnikam. Może dacie się zaprosić na lunch i kawę?
-Czemu nie. Co o tym sądzisz Ros? 
-No dobra, ale tylko na chwilę.
-No to zapraszam do Nando's. - powiedział z szerokim uśmiechem na ustach. Po jakiś 15 minutach byliśmy na miejscu. Zajęliśmy miejsce przy jednym ze stolików. Złożyliśmy nasze zamówienia. Oczywiście Niall zamówił najwięcej, ale mniejsza o to. Nie obyło się bez fanek, zdjęć i autografów. Kilka wypytywało się też mnie o to jak z Harrym. Czy wszystko dobrze. Ja powiedziałam, że nie wiem bo już nie jesteśmy razem. Posmutniały. Ale co miałam ich okłamać? Nie dałabym rady. Miałabym im powiedzieć: "Tak z Harrym wszystko ok. Codziennie go odwiedzam. Kochamy się." to chyba była by już lekka przesada. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki. -
-Ros wszystko dobrze?
-A miało by być źle? Przecież jest ok. Jego tu nie ma. - powiedziałam i się sztucznie uśmiechnęłam. Szczerze bardzo tęskniłam za Stylesem. Mimo tego jak się zachował, ja go nadal kocham. Nie powiem mu tego. Jakoś muszę dać radę i się odkochać. Może czeka na mnie ktoś lepszy? Co ja pieprze. Ja się nie odkocham. Szczególnie jak Harry był ideałem mojego chłopaka. - Ja już muszę iść. Quinn jak chcesz to zostań. To do zobaczenia. Papa. - uśmiechnęłam i pożegnałam się z moimi przyjaciółmi buziakiem w policzek -
-Ok. To mam przyjść później do ciebie? Czy ty przyjdziesz do mnie?
-Wpadaj do mnie. Teraz już lecę pa.
Chciałam iść jak najszybciej do domu. Przemyśleć wszystko co się dzieje z moim życiem. Co się dzieje ze mną. Z moim sercem. Co dokładnie mam zrobić z Harrym. Porozmawiać z nim, czy może lepiej nie? Już sama nie wiem. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Szybko go odebrałam nie patrząc nawet kto dzwoni.
-Halo.
-Hej Ros. Masz może chwilkę na spotkanie ze mną? Takie przyjacielskie oczywiście.
-Jasne Mateo. Może wpadniesz do mnie? Jestem sama. Alice wyjechała z mamą na kilka dni do babci a ja zostałam sama.
-Dobra. To wyślij mi adres sms-em. Będę za godzinkę.
-Ok. To do zobaczenia pa.
-Pa
Szybko napisałam mu adres i włożyłam mój telefon do torebki. Stwierdziłam, że pójdę na małe zakupy bo lodówka świeci pustkami. Mama zabrała zapasy do babci, no i pustka. Kupiłam sok, coś do jedzenia. Oczywiście moje ulubione płatki. Z zakupami wróciłam do domu. Postawiłam je na stole i poszłam zobaczyć czy można w ogóle wejść do salonu. Szybko ogarnęłam gazety które leżały na stole. Starłam kurze i włączyłam radio. Akurat była 16:00 więc wiadomości. Usiadłam aby posłuchać.
-W dzisiejszych wiadomościach powiemy o słynnej gwieździe Harrym Stylesie który wychodził dziś ze szpitala. Jak się dowiedzieliśmy wychodził nie w towarzystwie swojej nowej-byłej dziewczynie ale w obecności Taylor Swift. Mamy zdjęcia nawet jak się całowali. - jak to usłyszałam moje emocje nie wytrzymały i łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Usłyszałam, że ktoś puka. Wyłączyłam radio, wytarłam moje policzki aby nie było widać, że płakałam i poszła, otworzyć. Był to Mateo.
-Hej. Kocie czemu płakałaś?
-Co.. ja wcale nie płakałam.
-Ros widać. Nie okłamiesz mnie. Znamy się i to dość długo. Chodź usiądziemy i mi wszystko opowiesz co się stało. - usiedliśmy na kanapie w salonie i opowiedziałam mu to co usłyszałam. Dodałam też, że nie mogę o nim zapomnieć, że ja nadal go kocham. Mateo posmutniał. Nie wiedziałam o co chodzi.
-Mateo co się stało. Dlaczego jesteś smutny?
-Nic po prostu sobie coś pomyślałem ale już jest ok. - powiedział i się uśmiechnął - Proszę idź zmyj teraz makijaż i porobimy sobie zdjęcia.
No cóż nie miałam za dużo do gadania. Pobiegłam szybko do łazienki i go zmyłam. Oczywiście nie pokazałabym się mu bez makijażu więc się lekko umalowałam. Gotowa zeszłam na dół. Mateo siedział na kanapie z aparatem w dłoniach. 
-O gotowa?
-Oczywiście. - uśmiechnęłam się co on odwzajemnił -
-No to zaczynamy. - porobiliśmy sobie trochę fotek, ale mi najbardziej spodobało się jedno. Potem postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Obstawiliśmy "To tylko sex". Nigdy się tak jeszcze nie uśmiałam. Ale bez łez się nie obyło. Dziwiło mnie trochę, że Quinn jeszcze nie ma. Jest już 22:00. Potem Mateo włączył "3 metry nad niebem". Muszę się przyznać, że był bardzo fajny. Do połowy bo później usnęłam. 
~~Quinn~~
Potem jak Ros poszła do domu, Niall zaprosił mnie na spacer. Zgodziłam się. Spacerowaliśmy, rozmawiając. Było bardzo fajnie. Robiło się już ciemniej i oczywiście chłodniej. Niall zauważył, że mi zimno bo zdjął swoją bluzę i ja mi dał. To było słodkie z jego strony. 
-Niall możemy już wracać. Jest dość późno. Ros pewnie się martwi.
-Oczywiście skarbie. - pewnie dziwicie się dlaczego mówi do mnie skarbie, prawda? Zaraz wam to wytłumaczę. Albo nie. Dowiecie się jak będę rozmawiać z Ros. - Odprowadzę cię.
-Dziękuję. - po jakiś 30 minutach byliśmy pod domem Ros. Mała lampka w salonie się paliła. Czyli pewnie moja kumpela jeszcze nie śpi. 
-To dobranoc skarbie. Słodkich snów. - powiedział Horan i pocałował mnie w policzek. Odwzajemniłam gest. -
-Dobranoc. - Niall poszedł w stronę swojego domu a ja weszłam do środka. Oczywiście oddałam mu bluzę bo by zmarzł teraz wracając. Powiedziałam po cichu wchodząc do salonu: "Ros, kotku jesteś?" Nie uzyskałam odpowiedzi. Ale to co zobaczyłam bardzo mnie zdziwiło. W salonie na kanapie siedział Mateo i oglądał film a na jego torsie spała Ros. Czy coś po między nimi znowu zaiskrzyło? 
-Hej Mateo co ty tu robisz?
-O hej Quinn. Przyszedłem do Ros. Oglądaliśmy film i zasnęła. Nie miałem serca by ją obudzić.
-Ok, ale ja już jestem więc możesz iść. Pa - powiedziałam lekko oschle - 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jak. Wiem, że miałam dodać jutro. Ale coś mnie tak natchnęło aby go napisać. No i jest. A natchnęła mnie moja przyjaciółka Nika, Glee i wasze komentarze. Myślę, że się spodoba i liczę na dużo komentarzy. Wiem, że trochę krótki. Bardzo was za to przepraszam. Wynagrodzę, się jakoś.

Komentujcie, bo to strasznie mnie motywuje <3

Asiek<3

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział: 6

Rozdział: 6

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Ros kochanie. Nie idź proszę..... 
-Styles teraz kochanie. Ja nie mogę. Najpierw mówisz,  że kochasz mnie i nic nie czujesz do Taylor. A jak przychodzę to ty "Taylor skarbie...". Jak ja ci mogłam uwierzyć-mówiłam, a raczej wrzeszczałam na niego i płakałam- Ja cię na prawdę pokochałam a ty mnie okłamałeś. 
-Ros to nie tak. Ja nie wiem dlaczego tak powiedziałem. Ja kocham tylko ciebie. Na prawdę.-patrzył cały czas na mnie. Leżał.- Nic nie czuję do Taylor.
-Nie Harry. To koniec. Zawiodłam się na tobie. Myślałam, że jesteś inny.
Wyszłam. Płakałam. Nie mogłam się uspokoić. Przed salą czekały na mnie dziewczyny. Pytały się mnie czemu płaczę, ale ja nic nie odpowiedziałam. Chciałam jak najszybciej wyjść ze szpitala. Dziewczyny mnie wołały ale ja nic nie mówiłam. Szłam przed siebie. Łzy cały czas płynęły po moich policzkach. Cały makijaż był rozmazany. Nie zwracałam już na to większej uwagi. Jak on mi mógł to zrobić. Wyszłam ze szpitala. Byłam za bardzo roztrzęsiona aby jechać samochodem. Poczekałam przed na dziewczyny. Po jakiś dwóch minutach przyszły.
-Ros skarbie co się stało-wypytywała się Quinn-
-Proszę jedźmy do domu. Masz kluczyki. Jedź ja nie dam rady. Jestem za bardzo roztrzęsiona.
-Jasne. Wsiadajcie.-odpowiedziała-
Po jakiś 20 minutach byłyśmy pod domem. Zobaczyłam, że w salonie pali się światło. Na pewno jest mama. Szybko wyszłam z samochodu. Otworzyłam drzwi i pobiegłam do siebie do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i od nowa się rozpłakałam. Nie mogłam uwierzyć jak on mógł mi to zrobić. Ja go kochałam. Wiem, że to było tylko kilka dni ale ja go pokochałam, a on mnie oszukał. Płakałam. Dziwiło mnie to, że dziewczyny nie przyszły jeszcze do mnie. Usłyszałam pukanie. Nic nie odpowiedziałam. Po chwili w drzwiach ujrzałam Quinn. Położyła się obok mnie. Przytuliła mnie i głaskała po głowie. Potrzebowałam tego. Chociaż wolałabym być w ramionach chłopaka. Czułabym się bezpieczniej. Przypomniały mi się teraz czasy jak miałam 14 lat. Miałam przyjaciela. Rozmawialiśmy codziennie. Zawsze był przy mnie. Pocieszał mnie i rozumiał. Był dla mnie jak brat. Ale jak miałam 16 lat wyznał mi, że się we mnie zakochał. To już nie było to samo. Nie ta sama przyjaźń. Było inaczej. Ja też go kochałam ale jak brata a nie jak kogoś więcej. Straciliśmy kontakt. Bardzo chciałabym go odzyskać. Pomógł by mi teraz. Wiem, że jest przy mnie Quinn. Ale to nie to samo. Kocham ją, ale ona mi tak nie pomoże jak on. Pamiętaj jak pokłóciłam się z Quinn. Tak pokłóciłam. Wydaje się dziwne, bo jesteśmy tak ze sobą zżyte ale się pokłóciłyśmy. Miałyśmy wtedy gdzieś po 15 lat. Był wtedy przy mnie Mateo. To ten mój przyjaciel. A raczej były przyjaciel. Bardzo mi pomógł. Kazał się pogodzić bo nie mogłyśmy bez siebie żyć. Nie żałuję tego. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki. Już się trochę uspokoiłam.
-Kochanie. Powiesz mi co się stało?
-Nie ważne...-powiedziałam oschle-
-Ros wiesz, że rozmowa pomaga. Pamiętasz jak byłam załamana przez Darrena. Porozmawiałyśmy i było lepiej. No wyżal się. Proszę.
-Dobrze.-opowiedziałam jej wszystko co stało się w szpitalu-
-Jak on tak mógł postąpić. Ty go tak kochałaś. To nie wyobrażalne. Myślałam, że Hazza jest inny. 
-Ja też tak myślałam. Ale się pomyliłam.-poczułam wibracje w mojej tylnej kieszeni. Szybko wyciągnęłam telefon i odebrałam wiadomość. Była od Harrego. Nie miałam ochoty jej czytać ale Quinn mi kazała. "Ros proszę odezwij się. Nie chcę cię stracić. Ja cie kocham. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Ja na prawdę nic nie czuję do Taylor. Uwierz mi. KOCHAM CIĘ. Harry xx." Przeczytałam wiadomość na głos.-Quinn ja już mu chyba nie zaufam. Nie po tym. 
-Kochanie zrobisz jak uważasz. A teraz idź się ogarnij i zejdź na dół. Zjesz kolację. Później przyjdziemy tutaj i posiedzimy. Może obejrzymy jakiś film? Co o tym sądzisz??
-Dobrze. To do zobaczenia na dole.
Poszłam do łazienki. Zmyłam mój rozmazany makijaż. Wzięłam prysznic i się przebrałam (bez butów, na nogi założyła ciepłe grube skarpety). Włosy spięłam w roztrzepanego koka. Naszykowana zeszłam na dół. W kuchni zastałam moją mamę i Quinn. Mama smażyła naleśniki a moja przyjaciółka robiła ciepłe kakao. One umieją poprawić mi humor. Usiadłam przy stole i czekałam na kolacje. Mama podsunęła i pod nos talerz z ciepłymi naleśnikami polanymi syropem klonowym, a Quinn kubek z kakaem. Sama usiadła obok mnie i zabrała mi kilka naleśników. Jadłyśmy w ciszy. Moja mama po nas pozmywała, a raczej włożyła naczynia do zmywarki. 
-Mamo są lody w zamrażarce?
-Tak, ale nie ma już truskawkowych. Zostały same czekoladowe i śmietankowe.
-Quinn jakie bierzesz?
-Czekolada.
-Dobra to dla mnie zostaje śmietanka. Ja wezmę lody a ty łyżki, bitą śmietanę i żelki.
-Ok kocie.
Z naszym prowiantem poszłyśmy do mnie do pokoju. Położyłyśmy wszystko na łóżku. Spytałam się jej jaki film oglądamy. Powiedziała, że komedię. Tak na rozluźnienie atmosfery. Zaśmiałyśmy się. Zaczęłam przeglądać moją półkę z filmami. Postanowiłam, że obejrzymy "Żona na niby". Zaczęłyśmy oglądać i wżerać lody. Uśmiałyśmy się jak nigdy wcześniej. Quinn zawsze umie mi poprawić humor. Kocham ją za to.
                                                          *Następnego dnia*
Strój Rosali   i  strój Quinn (bez kurtki)
O 10:00 miałyśmy pójść na miasto. Tak jak za dawnych czasów. Pośmiać się, powygłupiać. O 9:00 byśmy już na dole. A no tak zapomniałam. W naszej szkole panuje jakaś grypa i mamy wolne przez najbliższy tydzień. Zjadłyśmy na śniadanie kanapki z nutellą i to tego ciepłe mleko. Poczułyśmy się trochę jak takie dzieci. Nie obyło się bez śmiechu. Wzięłyśmy torebki i wyszłyśmy z domu. Postanowiłyśmy dla zdrowotności przejść się, a nie jechać samochodem. Po jakiś 20 minutach byłyśmy w centrum. Poszłyśmy do Starbucks'a na jakieś late. Usiadłyśmy i zamówiłyśmy kawę. 
-No i jak się czujesz. Już lepiej?-pytała Quinn-
-Tak. Nie warto przez takiego dupka płakać.-uśmiechnęłam się do niej co ona odwzajemniła-
-Zuch dziewczyna-odpowiedziała na co wybuchłyśmy śmiechem. Usłyszałyśmy pytanie-
-Z czego takie piękności się tak śmieją?-nie dowierzałam. Był to Mateo.
-Mateo to ty?-powiedziałam i wstałam-
-We własnej osobie-powiedział i się uśmiechnął. Przytuliłam go najmocniej jak umiałam. Po mnie byłą Quinn-
-Kurde. Ale my się dawno nie widzieliśmy. A wiesz, że wczoraj o tobie myślałam. Aby odzyskać z tobą kontakt. Wiedziałam, że byś mi pomógł.
-A co się stało? Mogę się dosiąść?
-No jasne. A chodzi o to, że wczoraj dowiedziałam się, że mój były chłopak to jest dupek. Ale to już zamknięty rozdział.
-Dobra nie wnikam. Ale jak by co to wal śmiało. A co tam u was słychać? Jak żyjecie?
-U nas po staremu. Uczymy się. Chwilowo mamy wolne bo panuje grypa w szkole. Więc postanowiłyśmy to jakoś z Rosalią wykorzystać. A u ciebie co tam słychać? Masz dziewczynę?
-A u mnie też po staremu. Dziewczyny nie mam. Rzuciła mnie dla Harrego Stylesa. A później jak z nią zerwał do przybiegła do mnie. Niby się z nią przespałem ale to było po pijaku.-o cholera czy on mówi o Taylor?- Nic do niej nie czuję. A teraz ten cały Harry jest w szpitalu. Znalazł nową dziewczynę i podobnież są szczęśliwi, no oprócz Taylor bo on nie jest zadowolona z tego. Ma zamiar go odzyskać. -tak to prawda on mówi o Taylor. Ale to dziwne, że nie wie, że to ja była dziewczyną Stylesa-
-No to ja też coś powiem. To ja byłam dziewczyną Stylesa, ale już nią nie jestem. To zwyczajny dupek. Powiedział mi, że mnie kocha a potem jak go wybudzili ze śpiączki to on powiedział "Taylor skarbie..." Strasznie mnie to zabolało bo mówił, że nic do niej nie czuje. A później skarbie. A w ogóle pobił go Tom. Pamiętasz? Mój były chłopak.
-O ale się narobiło. Nom pamiętam go. Chyba przed naszym "rozstaniem" zaczęłaś z nim chodzić.
-Tak. Ale to długa historia.-rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas ale później Mateo musiał już iść bo śpieszył się na uczelnię. Był od nas o rok starszy. Oczywiście wymieniliśmy się numerami telefonów. Poszłyśmy z Quinn jeszcze na lody. Ja kupiłam truskawkowe a ona czekoladowe. Usiadłyśmy na ławce w parku i usłyszałyśmy jakiś głos na nami.
-Hej Quinn, hej Ros.-zgadujcie. Oczywiście był to.......

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jak wam się podoba. Myślę, że nie jest najgorzej. Chciałam wam się troszkę zrekompensować za 5 rozdział. Był on fatalny i krótki. Ale myślę, że się nie obrazicie. A właśnie chciałam wam opisać trochę Mateo gdyż on teraz trochę namiesza w życiu Ros i będzie się często pojawiał. 

Mateo- ur. 01.06.1994r. Miły, ciepły i sympatyczny chłopak. Zabawny i ciekawski. Umie grać na pianinie i klawiszach. Dalej po kryjomu podkochuje się w Ros. Studiuje reżyserię. Zawsze przy sobie ma aparat albo kamerę. 






Jak tam mijają wakacje?? Bo mi bardzo szybko.

Komentujcie bo to strasznie mnie motywuje.  <3

Asiek<3


piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział: 5

Rozdział: 5

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie motywacja do dalszej twórczości.

----------------------------

~~Rosalia~~

Cieszyłam się, że są ze mną Louis i Alice. Ten uścisk Tomlinsona bardzo mi pomógł. Doszli do nas później jeszcze reszta chłopaków z One Direction  i Quinn. Opowiedziałam im wszystko. Siedzieliśmy  i czekaliśmy. Trwało to bardzo długo. Minęly 4 godziny odkąd zabrano Harrego na sale operacyjną. Wreszcie wyszedł z niej lekarz. Szybko podeszłam do niego.

 -No i co z nim doktorze?

-A jest pani kim z rodziny?

-Jestem jego dziewczyną.

-No dobrze. To guza wycięliśmy. Pan Styles jest teraz w stanie śpiączki farmakologicznej. Jak jego stan będzie stabilny to za dwa dni go wybudzimy. 

-Dobrze. A czy mogę go zobaczyć?

-Tak, oczwywiscie. Prosze za mna.

Poszliśmy do sali w której leżał mój chłopak. Był podłączony do jakiś pikających urządzeń. Jak go zobaczyłam, chciało mi się płakać. Leżał taki bezwładny.

-To ja zostawię państwa samych. Jak by pani chciała jeszcze porozmawiać to zapraszam do mojego gabinetu.

-Dobrze. Jeszcze raz dziekuje.

-Nie ma za co. To moja praca.

Usiadłam obok niego. Wzięłam jego ręce w swoje i spojrzałam na niego.

-Kochanie to wszystko moja wina. -rozpłakałam się- Przeze mnie będą same kłopoty. On nigdy nie odpuści. Ja go dobrze znam. Mam go już dość. Wszystko psuje. Gdybyś wiedział co on mi zrobił. Nigdy tego nie zapomnę. 

Posiedziałam z nim do 23:00. Postanowiłam, że już pójdę do domu bo jutro jest  szkoła. Zamówiłam taksówkę i pojechałam. Naszykowałam sobie ciuchy i poszłam się umyć..... Kolejne dwa dni minęły szybko i odziwo spokojnie. Po szkole chodziłam do Harrego. Rozmawiałam z nim. Dziś był czwartek. Dzień w którym mieli go wybudzać. Szybko wstałam. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki się umyć i przebrać. Zeszłam na dół. Zrobiłam sobie śniadanie. Szybko zjadłam i pozmywałam. Wzięłam torbę i wsiadłam do samochodu. Odpaliłam go i ruszyłam w stronę szkoły. Od razu po lekcjach miałam iść do szpitala. Jak na przekór lekcje mi się dłużyły. Ale jakoś wytrzymałam. O godzinie 16:00 wyszłam ze szkoły razem z Alice i Quinn.

-Dziewczyny ja jadę do Harreg. Nie wiem jak wy.

-My też jedziemy. Nie zostawimy cię samej. -powiedziała Quinn-

Po jakiś 30 minutach byłyśmy na miejscu. Postanowiłam, że od razu pójdę do lekarza.

-O witam panią. Pana Stylesa będziemy właśnie wybudzać. Proszę poczekać pod jego salą. Jak będzie po wszystkim to panią zawołamy.

-Dobrze to do zobaczenia.

Poszłam po dziewczyny i razem poszłyśmy pod salę. Po jakiś 20 minutach doktor wyszedł z sali.

-I co. Udało się?

-Proszę wejść i samemu zobaczyć. -powiedział i się uśmiechnął. Weszłam ale cala się trzęsłam-

-Kochanie jak za tobą tęskniłam. Bardzo się o ciebie bałam. To wszystko moja wina. -mówiłam i podchodziłam do jego łóżka. Miał zamknięte oczy.-

-Taylor skarbie nie mów tak. -jak to usłyszałam to się popłakałam-

-Harry to ja Rosalia, a nie Taylor. Ale przecież mówiłeś, że to udawany związek. Mówiłeś, że nic no niej nie czujesz. I ty mówisz skarbie? Ona cie zdradziła. Jak ja mogłam ci uwierzyć. Idę stąd.

-Ros kochanie. Nie idź. Proszę.....

--------------------

To już jest poprawiony rozdział 5. Myślę, że się nie obrazicie. Albo dziś lub jutro dodam 6. Zależy czy mi się będzie chciało czy nie. Czekajcie. Zaglądajcie.

Komentujcie bo to strasznie mnie motywuje.

Asiek 

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział: 4

Rozdział: 4

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
                                                              *Następnego dnia*
Obudziłam się a raczej obudził mnie mój budzik o godzinie 7:10. Szybko zwlekłam się z łóżka, zabrałam ubrania z krzesła i poszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i się przebrałam. Włosy rozpuściłam lekko podkręcając na końcach. Rzęsy przejechałam tuszem i wyszłam. Wzięłam torbę i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie dwie kanapki i zaparzyłam herbatę. Usiadłam przy stole i zaczęłam konsumować kanapki. Spojrzałam na zegarek była już 8:00. Z Quinn byłam umówiona na 8:15. Dziś lekcje zaczynają nam się o 9:00. Usiadłam na kanapie i włączyłam TV. Akurat leciały wiadomości. 
-W dzisiejszych wiadomościach głównym tematem będzie rozstanie słynnej gwiazdy pop Harrego Stylesa z Taylor Swift. Podobnież okazało się, że Taylor zdradziła Stylesa. Mamy na to dowody.-ale fajnie teraz mam większe szanse co do niego-Jak się okazuje gwiazdor ma już na oku jedną dziewczynę. Wiemy na pewno, że jest to normalna dziewczyna. Podobnież ma 18 lat. Ale to nie wszystko co do tego zespołu. Okazało się, że Louis Tomlinson został młodszym bratem. Wczoraj poznał swoją siostrę Alice Shot. Ma ona 18 lat. Ma ona jeszcze przyrodnią siostrę Rosalię Shot. Podobnież to jest wybranka Stylesa ale to jeszcze nie jest potwierdzone. Więcej faktów na ten temat w wieczornych wiadomościach. Zapraszamy na godzinę 19:00. Życzę udanego dnia.
To nie możliwe. Teraz nie będę miała życia przez to co. Miało to nie wyjść na jaw. A w ogóle to czemu nie ma Alice? Chyba nie zachorowała. Spojrzałam na zegarek była 8:08. Pomyślałam: "Ktoś mnie kocha, ktoś o mnie myśli". Szybko pobiegłam do pokoju mojej siostry. Postanowiłam, że nie będę pukała. Alice leżała na łóżku i cała się trzęsła. 
-Ej, kocie. Co ci??
-Chyba mam gorączkę. Nie idę dziś do szkoły.
-Pokaż zobaczę.-była strasznie rozpalona- Nigdzie się stąd nie ruszaj. Przyniosę ci coś przeciwgorączkowego i jakąś wodę. A potem będę musiała już spadać do szkoły.
-Dobra. To czekam.
Pobiegłam szybko do kuchni i otworzyłam szafkę z lekami. Wyjęłam to co potrzebowałam. Wzięłam wodę ze spiżarki i szklankę. Postanowiłam, że zrobię jej też jakąś kanapkę. Posmarowałam kromkę chlebem i położyłam żółty ser. Zaniosłam jej to na górę.
-Proszę. Najpierw zjedz a później łyknij tabletkę. Ja już lecę bo jest już 8:15. Jak by coś to dzwoń. Zwolnię się.
-Nie ma takiej potrzeby dam radę.
-Albo lepiej zadzwonię do Louisa i powiem żeby przyszedł. Nie będę się wtedy martwić o ciebie. Dobra to ja spadam. Kuruj się mała. Pa.
-No pa.
Szybko zbiegłam na dół. Wzięłam torbę i wyszłam. Przed furtką czekała już na mnie Quinn. Miała na sobie to. 
-No hej kocie.-powiedziała i pocałowała mnie w policzek- Co tak długo??
-Hej, hej. Alice jest chora i musiałam jej dać leki i przygotować śniadanie. Teraz już chodźmy bo się spóźnimy. Ja jeszcze muszę zadzwonić do Louisa.
-Ok to idziemy.
Zadzwoniłam do Lou. Powiedział, że zaraz pojedzie do Al i się nią zaopiekuje. Szybko doszłyśmy do szkoły. Zajęcia minęły bardzo szybko. Była już 15:05. Wyszłyśmy ze szkoły bardzo szybko. Wzrokiem szukałam Harrego ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. 
-Ej kogo tak wypatrujesz??
-Miał przyjść po mnie Harry ale jak widać tylko kłamał. 
-Nie sadzę. Zobacz tam czeka.-wskazała mi drzewo. Obok niego stał Harold-
-Dzięki to ja uciekam. Pa-pocałowałam ją w policzek na pożegnanie-
-Ok. Ale jak wrócisz to zadzwoń albo przyjdź do mnie. Chcę wiedzieć wszystko ze szczegółami.
-No jasne. Pa 
-No papa.
~~Harry~~
Przyszedłem po nią punktualnie. Nigdzie jej nie widziałem. Ale wreszcie ją ujrzałem. Była piękna. Mógłbym patrzeć się na nią godzinami. Podeszła do mnie.
-Hej Harry-powiedziała i pocałowała mnie w policzek-
-No hej. Jak tam minął dzień w szkole?
-A no jakoś normalnie. Gdzie idziemy??
-Może do parku. Tam jest tak ładnie o tej porze roku.
~~Laura~~
-No dobrze.-odpowiedziałam. Miał rację w maju jest tak ładnie. Listki się powoli zielenią i to jest takie słodkie-Słyszałam, że nie jesteś już z Taylor??
-No nie. Paul dowiedział się, że mnie zdradziła i zerwał kontrakt.
-Ale jaki kontrakt?? Harry o czym ty mówisz??
-A no tak. Ty nic nie wiesz. Ten związek był na niby. Był po to aby ona się wypromowała. 
-Aaa. Teraz rozumiem.
-No ale teraz jestem wolny. O usiądziemy tam jest wolna ławka?-wskazał palcem na ławkę pod wiśnią-
-Jasne.-obdarzyłam go uśmiechem. On go oczywiście odwzajemnił-
-No to....
-No to....
-Ros muszę ci coś powiedzieć.-powiedział i spuścił głowę-
-Mów ale patrz mi w oczy Harry.-jak powiedziałam tak zrobił. Złapał moje ręce w swoje-
-Dobrze. Ros słuchaj. Ja się w tobie zakochałem. Zakochałem się w twoich oczach, w twoim śpiewie, w tobie całej. Ja cię kocham.
-Harry...ja
-Wiem ale ty mnie nie. Rozumiem. Możemy zostać przyjaciółmi.
-Nie chodziło mi o to. Harry ja też cię kocham.-powiedziałam i pocałowałam go-
-Rosalio Shot czy zostaniesz moją dziewczyną??
-Tak Harry Styles zostanę twoją dziewczyną.-pocałował mnie co ja odwzajemniłam-
-Ale się cieszę. Jestem chyba najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi. Opowiedz mi coś o sobie.
-No to mam 18 lat. Uczę się. Ale to już chyba wiesz. Kocham śpiewać i grać na gitarze. O BOŻE. Haaar......
-Co się stało??
-Tom. Proszę chodźmy stąd jak najszybciej. Proszę cię.-powiedziałam i się popłakałam-
-Kotku nie płacz.
-O kogo ja tu widzę. Moja Rosalia. Idziemy-złapał mnie za nadgarstek i pociągnął-
-Zostaw ją. Ona jest moja.
Chłopcy zaczęli się bić.
-Harry zostaw go. Proszę nie chcę aby coś ci się stało. Dzwonię na policję.
Wyjęłam telefon z kieszeni i już wybierałam numer ale zobaczyłam, że Tom uderzył Harrego w głowę jakimś kijem. On upadł a Tom uciekł.
-Jezu kochanie nic ci nie jest. Harry odezwij się. Proszę.
Płakałam. Strasznie płakałam. Wybrałam numer na pogotowie. Przyjechali bardzo szybko.
-Czy mogę jechać z państwem??-zapytałam się sanitariuszy-
-A jest pani kimś z rodziny?
-Jestem jego dziewczyną.
-No dobrze. Proszę.
Weszłam do karetki i odjechaliśmy. Pod szpitalem byliśmy już po 20 minutach. Oni szybko wybiegli z Harrym a ja nie wiedziałam co mam robić. Cały czas płakałam. Postanowiłam, że zadzwonię do Louisa.
-Halo?-odebrał-
-Cz..eść Lo...uis Harry on....
-Co z Harrym. Rosalia mów co się stało.
-On został pobity przez Toma. Jest w szpitalu. Proszę przyjedzcie.
~~Louis~~
Byłem właśnie u Alice. Czuła już się lepiej. Rozmawialiśmy kiedy usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Szybko odebrałem. To co usłyszałem bardzo mnie zszokowało.
-Louis co się stało??-zapytała się Alice-
-Harrego pobił jakiś Tom. Jest w szpitalu. Szybko jedziemy.
-Ja pierdole. Tylko tego trzeba było.
-To ty znasz tego chłopaka??
-Tak. To były Ros. Mści się za to, że go zostawiła. Ale miała powody.
-Jakie??
-Nie ważne. Jedziemy. Zadzwonię jeszcze do Quinn i ją o tym poinformuję. 
-Dobra to chodź.
Szybko poszliśmy do samochodu. Alice jeszcze zadzwoniła do Quinn i powiedziała jej o wypadku. Słyszałem jak przeklinała. Nie dziwię się. Poprosiłem jeszcze Al aby zadzwoniła do któregoś z chłopaków aby ich poinformować. Zrobiła to od razu. Po jakiś 20 minutach byliśmy na miejscu. Szybko weszliśmy do środka. Zobaczyliśmy Rosalię. 
-No i co wiadomo coś??
-Wzięli go na salę operacyjną bo miał guza. Ale powiedzieli, że go wytną i będzie przez 2 dni w stanie śpiączki farmakologicznej. Potem go wybudzą i jak będzie wszystko dobrze to go wypuszczą.
-To dobrze. Wyrobi się na koncert. Ale teraz to nie ważne. Najważniejsze aby nie było żadnych komplikacji.-powiedziałem-
-Też tak sądzę. Louis proszę przytul mnie.
-Jasne siostro.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to mamy 4 rozdział. Myślę, że się spodoba. Dodałam go dziś bo nie pojechałam dziś jeszcze na wakacje. Jadę dopiero jutro w nocy. Jak mi się uda to może napiszę 5 rozdział jutro ale nic nie obiecuję.

Jak tam u was?? Gorąco? Bo u mnie strasznie.

Komentujcie bo to strasznie mnie motywuje <3

Asiek<3


                                                              

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział: 3

Rozdział: 3

Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
                                                               *Następnego dnia*
Wstałam o 8:00. Quinn jeszcze spała. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Po 20 minutach byłam gotowa. Zeszłam na dół aby zrobić nam śniadanie. Odtworzyłam lodówkę ale ona świeciła pustkami. Postanowiłam, że pójdę do sklepu. Napisałam Quinn karteczkę, wsadziłam do torebki portfel, telefon i kilka innych drobiazgów. Wzięłam kluczyki od samochodu mojej przyjaciółki i zamknęłam za sobą drzwi. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam z podjazdu. W sklepie byłam już po 30 minutach. Zaparkowałam koło wejścia. Zamknęłam samochód i wzięłam wózek. Ruszyłam po jakiś chleb. Obok mnie stało 3 chłopaków. Podsłuchałam ich rozmowę.
-Ej Louis to idziesz dziś do tej Alice??-zapytał się prawie łysy chłopak, chłopaka o brązowych włosach- Nie wiem. Strasznie się boję. Ona nie mieszka sama tylko z siostrą. Jak dobrze wiem to ma na imię Rosalia i jest bardzo podobna to tej dziewczyny.-wskazał na mnie brunet. Odwróciłam się do nich. Chłopak który wskazał na mnie wyciągnął z kieszeni małą karteczkę-Czy ty jesteś Rosalia Shot?-zapytał się mnie-Tak to ja.-odpowiedziałam nie pewnie-A masz może siostrę Alice?-zaczynam się po woli bać bo nie wiem o co chodzi- Tak ale to jest moja siostra przyrodnia. Ona ma brata. Ma on 22 lata. Tyle o nim wie. Właśnie go szuka. A w czymś mogę pomóc??-zapytałam się ich. Brunet spojrzał najpierw na mnie a później na swoich kolegów.-Tak w ogóle to jestem Louis. To jest Liam-wskazał na tego prawie łysego chłopaka- A ten to Zayn-tym razem wskazał na mulata-A co do twojej siostry. To ja właśnie jej szukam. Jestem jej bratem. Szukam jej już prawie 2 miesiące. Wczoraj dowiedziałem się gdzie mieszka i dziś miałem zamiar ją odwiedzić.-normalnie mnie zamurowało-Serio? To oznacza, że mieszkasz w Doncaster?-zapytałam się go-Mieszkałem ale się przeprowadziłem i teraz mieszkam razem z moim zespołem-ooo fajnie ma zespół- A mogę wiedzieć jak nazywa się wasz zespół?-zapytałam się ich a mina Louisa była boska. Miał zamiar zacząć się śmiać ale jakoś się opanował-Serio nie wiesz kim jesteśmy?-troszkę zdziwiło mnie to pytanie. To, że mieszkam w Londynie nie oznacza, że muszę znać każdy zespół jest ich sporo-No jakoś nie. Może mnie olśnisz??-Jestem z zespołu One Direction. Jeszcze jest z nami taki blondyn to Niall no i Harry chłopak z lokami na głowie.-o kurde teraz to by miało sens. Ale jaja. Brat mojej siostry to jej idol. OMG ale się narobiło.-O kurde. Ale się narobiło.-Co się stało?-zapytał się mnie mulat- No bo Alice jest Directioner. I mnie to trochę bawi, że jej brat okazuje się jej idolem.-Louis zaczął się śmiać a po chwili dołączyliśmy się do niego wszyscy- No niezły numer. Dobra to my spadamy. Do zobaczenia Ros.-Ej Louis to wpadnijcie dziś do nas o 18:00. Ja nic nie będę mówiła Alice i będę kazała odtworzyć jej drzwi. Zrobimy jej niespodziankę, ok??-zaproponowałam. Wiedziałam, że z początku Alice może być troszkę na mnie zła ale później będzie mi dziękować.-W sumie to dobry pomysł. To do zobaczenia. Papa-rzucił brunet i poszli. Nie sądziłam, że bratem mojej siostry okaże się Louis ze sławnego boysbandu. No ale cóż. Zerknęłam szybko która godzina.-O cholera- szepnęłam. Była już 9:30. Troszkę nam ta rozmowa zajęła. A najgorsze, że na kartce którą zostawiłam Quinn napisałam godzinę o której wyszłam. Szybko wzięłam chleb, ser, masło i sok pomarańczowy i poszłam do kasy. Przede mną stali chłopcy. Postanowiłam, że już się nie będę odzywać tylko będę stała w ciszy i może mnie zauważą. Tak też się stało. Zapłaciłam szybko za zakupy. Włożyłam je do bagażnika i odjechałam.
                                                                        ***
-Hej Quinn wstałaś już?-zapytałam się po wejściu do domu. Poszłam do kuchni i zaczęłam robić kanapki.- Quinn głucha jesteś? Nie słyszysz jak cię wołam?-zaczęłam drzeć się na cały dom ale nikt nie odpowiedział. Odłożyłam zrobione kanapki na stół i poszłam do pokoju Quinn. Zapukałam ale nikt nie otwierał. Postanowiłam, że wejdę. Na łóżku zastałam zapłakaną moją przyjaciółkę.
-Ej, kocie co się stało?-zapytałam ją-
-Dzwoniłam do Darrena.
-No i co. Płaczesz przez niego?
-Tak.
-Ale nie ma o co.
-Jest. No bo ja się zapytałam czy nie moglibyśmy być razem a on odpowiedział, że nie bo on.....-rozpłakała się. Przytuliłam ją i próbowałam uspokoić. Po 10 minutach płaczu, uspokoiła się- bo on jest homoseksualny.-znowu się rozpłakała. Ona zawsze ma jakieś problemy z chłopakami. Albo ją przezywają albo takie coś.
-Miśku nie płacz. Po prostu zapomnij o nim i teraz idziemy na śniadanie.
-Ale nie ma nic w lodówce. Nie zrobiłam wczoraj zakupów.
-Ale ja byłam w sklepie i śniadanie jest już na stole. O kurde muszę ci o czymś powiedzieć. Nie uwierzysz.
-No to mów.
-Ale to nie teraz po śniadaniu.
-No ok to idziemy jeść, kocie.-skonsumowałyśmy śniadanie i włożyłyśmy naczynia do zmywarki-Pyszne śniadanko mi zrobiłaś Ros. Dziękuję.
-Ach proszę bardzo. A teraz idziemy do kościoła. A w drodze opowiem ci co mnie spotkało na zakupach.
-Ok tylko się przebiorę bo nie pójdę w piżamie.
-No masz rację.-zaczęłyśmy się śmiać. Quinn poszła szybko się przebrać. Wróciła 10 minut później i wyglądała przepięknie.-To co możemy już iść??
-Tak. 
                                                                         ***
Opowiedziałam Quinn całe zajście w sklepie. Nie mogła na początku w to uwierzyć ale jakoś dała radę. Msza minęła nam szybko. Od razu poszyłyśmy do mnie bo dzwoniła mama i zaprosiła moją przyjaciółkę na obiad. A była już 13:30. Do domu zaszłyśmy na 14:00.
-Cześć dziewczynki. Co wam tak długo zeszło? Nie jechałyście taksówką. Przecież daleko jest z kościoła.
-Oj mamuś dałyśmy radę. To co obiad gotowy bo jesteśmy głodne?
-Tak gotowy. To idźcie umyć ręce i przychodźcie szybko.
-Ok mamuś.
Szybko pobiegłyśmy na górę do mojej łazienki. Umyłyśmy ręce i zeszłyśmy na obiad. Moja mama zrobiła schab w śmietanie. To jest pyszne. Uwielbiam to. Tak samo jak Quinn. Podziękowałyśmy za obiad i poszłyśmy do mnie. 
-No dobra to co robimy? Do przyjścia chłopaków mamy jeszcze 2,5h.-zapytała Quinn-
-Nie wiem może pójdziemy do ogrodu i pośpiewamy. Masz chyba u mnie skrzypce?
-Tak zostawiłam je ostatnio. To ty weź gitarę a ja wezmę moje skrzypce. Powinny być na dole w salce.
-To idziemy razem bo ostatnio próbowałam nagrać jedną piosenkę i podłączyłam tam gitarę no i ją tam zostawiłam. To ruszamy.
Poszłyśmy do naszej salki na dole w piwnicy. Wzięłyśmy instrumenty a ja jeszcze mój zeszyt i długopis od niczego. Tak jakbyśmy chciały napisać piosenkę. Poszłyśmy do ogrodu.
-Dobra to co śpiewamy?-zapytała moja przyjaciółka-
-Nie wiem. Nie mam pomysłu. A może by tak "Forever Young". Kochamy tą piosenkę.
-Dobry pomysł. A później może coś napiszemy?
-A wiedziałam. Dlatego wzięłam zeszyt. No to zaczynamy.
Zaśpiewałyśmy tą piosnkę i później postanowiłyśmy napisać piosenkę. Dobrze nam to szło. Nawet nie zauważyłyśmy a była już 18:10. Szybko poszłyśmy odłożyć instrumenty do pokoju. Oprócz naszej trójki, tak trójki bo jeszcze Alice nikt nie wie, że gramy i śpiewamy. Tworzymy taki zespół we trzy. Ale mniejsza z tym. Usiadłyśmy w salonie obok Alice. Ona o niczym nie wiedziała co ma ją dziś spotkać. Byłyśmy bardzo ciekawe jej reakcji. Trochę mnie dziwiło to, że chłopaki spóźniali się już 30 minut. Wreszcie usłyszałyśmy dźwięk dzwonka.
-Alice idź otwórz mi się nie chce.-powiedziałam do siostry-
-No dobra.
-O kurde ciekawe jak zareaguje-powiedziała Quinn-Chodźmy tam obok drzwi do salonu to coś podejrzymy.
~~Alice~~
Rosalia kazała mi iść otworzyć drzwi. Nie wiedziałam kto to może być. Otworzyłam je a przede mną stanęli chłopcy z One Direction.
-O MÓJ BOŻE TO ONE DIRECTION. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA. Rosalia chodź tu szybko nie uwierzysz. 
-Cześć Ros.-powiedział Louis. Moja mina"WTF" skąd on ją zna.-
-O cześć Louis. Przyszliście. Przedstawisz mnie reszcie?-zapytała się Ros.
-A no tak. Harry poznaj Ros to znaczy Rosalię. Ros poznaj Harrego.
-Hej miło mi poznać taką piękną dziewczynę.-powiedział Harry i pocałował ją w rękę-
-Cześć. Mi też miło poznać.
-A tu jest Niall.
-Cześć. Cieszę się, że poznam wreszcie sio.....
-Kurwa Niall zamknij się ty pacanie.-wywrzeszczał na niego Louis-
-Dobra to może wejdziecie nie będziecie tak stali w progu.-wreszcie dopuścili mnie do głosu-
~~Niall~~
Weszliśmy do salonu. Zobaczyłem tam piękną blondynkę. Od razu mi się spodobała. Postanowiłem podejść i się przedstawić.
-Hej jestem Niall. Miło mi cię poznać.
-Hej jestem Quinn. Też mi miło.
Obdarowała mnie promiennym uśmiechem. Odwzajemniłem go. Usiadłem obok niej.
-Opowiesz mi coś o sobie??
-No to jestem przyjaciółką Ros. Mam 17 lat ale 13 września kończę 18.
-Serio 13??
-Tak. Coś nie tak?
-Nie po prostu ja też mam urodziny 13 września tylko, że ja kończę 20.
-To fajnie.
Znowu obdarowała mnie swoim pięknym uśmiechem. Ja chyba się zakochałem. 
~~Rosalie~~
-Dobra wytłumaczy mi tu ktoś co tu się dzieje? Dlaczego w moim domu jest One Direction? Zespół który uwielbiam? -dopytywała się Alice-
-Dobra to ja to wytłumaczę.-odezwał się Louis- Chodzi o to, że dziś poznałem twoją siostrę no i my się zgadaliśmy, że.....
-Nie Louis nie chodzi o to. Przechodź do rzeczy.-wtrąciłam-
-No dobra. Alice chodzi o to, że to ty jesteś moją młodszą siostrą. 
-Co ty gadasz. To nie możliwe. Ros??
-To prawda. Louis jest twoim bratem.
-OMG OMG OMG moim bratem okazał się Louis Tomlinson. Mój idol. Ale się cieszę.-mówiła i zaczęła skakać po pokoju.-
-Dobra spokojnie siostra. Poopowiadajcie sobie co się działo jak nie wiedzieliście o swoim istnieniu a ja zabieram chłopaków do ogrodu.-powiedziałam-
-Dobra to pa-rzuciła Alice. Wyszliśmy z salonu i powędrowaliśmy do ogrodu. Zapomniałyśmy sprzątnąć mojego zeszytu. Oczywiście dorwał go Harry-
-O co tutaj jest?-zapytał i już go miał otworzyć-
-Harry proszę zostaw. To jest coś ważnego.-powiedziałam-
-Oddam jak powiesz co.
-Ale ja nie mogę. Quinn mnie zabije.
-Nie no mów. Lepiej niech odda.-powiedziała Quinn-
-No dobra. To tu są moje i Quinn piosenki które napisałyśmy.
-O jak fajnie. Zaśpiewajcie coś. A umiecie na czymś grać??-dopytywał się Harry-
-Tak gramy. Ja na gitarze i skrzypcach. Ros na gitarze, a Alice na gitarze i pianinie.
-Super. To widzę uzdolniona rodzinka. To teraz coś zagrajcie i zaśpiewajcie. Nie słyszmy odmowy. Będziemy was namawiać dopóki nam nic nie zaśpiewacie.-powiedział Harry z chytrym uśmiechem-
-No dobra. To czekajcie. Pójdziemy z Quinn po skrzypce i gitarę.
~~10 minut później~~
-Ale cudownie śpiewacie. My też kochamy tą piosnkę. A może zaśpiewamy jeszcze raz i my się dołączymy?-zapytał Zayn-
-No dobra czemu nie-przytaknęłam. No i tak zleciał nam wieczór. Po raz pierwszy się otworzyłyśmy i zaśpiewałyśmy. Ale teraz czuję się lepiej. Serio. Wymieniliśmy się numerami telefonów no i chłopcy dali nam bilety na ich najbliższy koncert w Londynie. Powiedziałyśmy, że z chęcią wpadniemy. Chłopcy po drodze odprowadzili Quinn. Było już po 22:00. Szybko się spakowałam. Naszykowałam ciuchy na jutro i poszłam się umyć. Przebrałam się w piżamkę i położyłam się do łóżka. Dostałam sms-a. Odebrałam go. Był od Harrego.

'Dobranoc księżniczko. Spodobałaś mi się. Spotkamy się jutro?? Przyjdę po ciebie pod szkołę tylko napisz o której. Harry xx.'


To było dziwne ale cieszę się, że spodobałam się Harremu. Ale on jest z 'deską'. Tak mówiła Alice. Ale nie zaszkodzi mi się z nim spotkać. Szybko mu odpisałam.


'O 15:00. Cieszę się :) Dobranoc i do zobaczenia. Twoja Ros xx.'


Odłożyłam telefon na półkę obok łóżka i momentalnie zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i jest 3. Myślę, że się spodoba. 4 dodam dopiero jak wrócę z wakacji. Rozdziały będą pojawiać się co 3-4 dni ale będziecie na bieżąco bo w aktualnościach będę pisała kiedy pojawi się kolejny. 

A jak tam wam mijają wakacje?? Jedziecie gdzieś czy może już byliście??


Komentujcie bo to strasznie mnie motywuje <3


Asiek<3