Rozdział: 11
Jeśli czytasz nie zaązkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-No hej co mi chciałaś powiedzieć?
-Lou. Zdradziłam cię. Nie potrafię tak zostać.
-Z łim?
-Może lepiej nie.
-Z KIM?! - wydarłem się -
-Z Zaynem.
-Jak ty tak mogłaś zrobić. Jesteś dziwką lecącą tylko na kasę. Niektórzy mieli rację. Jesteś ziemniakiem. Nie mam ochoty więcej z tobą gadać. Nara. Nie dzwoń, nie pisz. A z nami koniec.
Trzasnąłem drzwiami i wyszedłem. Byłem strasznie zły. Jak ona mogła mi to zrobić? Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Ros zauważyła, że płaczę. Szybko podbiegła i mnie przytuliła. Tego było mi trzeba.
~~Rosalia~~
-Lou dal mi kluczyki. Ja pojadę, bo ty nie dasz rady.
-Trzymaj. - podał mi kluczyki. Po jakiś 20 minutach, byliśmy w domu. -
-Lou idź od razu na górę. Ja im niczego nie powiem. Za chwilę do ciebie przyjdę.
-Dziękuję, jesteś kochana.
-Wiem. - uśmiechnęłam się - Cześć chłopcy. Gdzie jesteście? Halo? Harry, kochanie? - ja się boję. Chłopaków nie ma. Louis jest na górze. Jejciu - Proszę, odezwijcie się. Dajcie jakiś znak życia. - zaczęłam płakać. Usłyszałam tłukące się szkło w kuchni. Szybko tam pobiegłam. To co zobaczyłam bardzo mi przeraziło. - Tom co ty tu robisz?
-Tu jesteś. Wszędzie cię szukam.
-Louis. Louis proszę zejdź szybko. Błagam. - darłam się najgłośniej jak umiałam -
-Zamknij japę. - zatkał moje usta i pociągnął do siebie - Twój chłoptaś cię nie usłyszy. Jego tu nie ma. Reszty z resztą też. - usłyszałam jak ktoś zbiega po schodach. Był to Louis.
-Zostaw ją i to już. - podbiegł do nas i próbował mnie jakoś uwolnić, ale Tom nie dawał za wygraną -
-Śnisz sobie chłopczyku. Ona jest teraz moja.
-Chyba sobie żartujesz. Puść ja i to już.
-Louis gdzie jesteś? Dzwoniłeś do mnie. - nie zgadniecie. Przyjechał Paul. Na szczęście. Tom się go przestraszył i mnie puścił. Ja upadłam na płytki. Dalej już nic nie pamiętam.
~~Harry~~
Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy film. Lou wyszedł gdzieś z Ros. Ufałem jej więc, nie miałem się czego obawiać. W pewnym momencie usłyszałem jak tłucze się szkło w kuchni. Szybko pobiegłem i zobaczyłem wybitą szybę i kamień. A na nim karteczka.
"Zniszczę was. Zniszczę Ros. Pożałujesz tego Styles. Radzę mieć oczy dookoła głowy. Ja jestem wszędzie. Już dziś nie zobaczycie Ros. A raczej Ros nie zobaczy was. Buahahahahaha. "
To było dość dziwne. Trochę się przestraszyłem. Usłyszałem jakieś szmery przed domem. Powiedziałem chłopakom, że wychodzę sprawdzić co się dzieje, a oni odpowiedzieli, że jak nie wrócę za 5 minut to wychodzą za mną. Cieszę się, że mi tak pomagają. Obchodziłem właśnie dom gdy dostałem czymś w głowę. Upadłem i straciłem przytomność. Obudziłem się w jakimś pomieszczeniu. Miałem związane ręce i zatkane usta. Było ciemno. W pewnym momencie otworzyły się drzwi. Ktoś zapalił światło. Zobaczyłem, że są tu też chłopaki. Nie zgadniecie. W drzwiach stała moja siostra. Nie, nie chodzi mi o Gemmę. To była Agnes. Była bardzo wesoła. Podeszła i mnie uwolniła.
-Co ty tu robisz?
-Też mi miło cię widzieć braciszku.
-Agnes nie zgrywaj głupiej. Ty sama to wymyśliłaś?? Miałaś nie przyjeżdżać do Londynu.
-Jejciu, ale masz problemy.
-No hej co mi chciałaś powiedzieć?
-Lou. Zdradziłam cię. Nie potrafię tak zostać.
-Z łim?
-Może lepiej nie.
-Z KIM?! - wydarłem się -
-Z Zaynem.
-Jak ty tak mogłaś zrobić. Jesteś dziwką lecącą tylko na kasę. Niektórzy mieli rację. Jesteś ziemniakiem. Nie mam ochoty więcej z tobą gadać. Nara. Nie dzwoń, nie pisz. A z nami koniec.
Trzasnąłem drzwiami i wyszedłem. Byłem strasznie zły. Jak ona mogła mi to zrobić? Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Ros zauważyła, że płaczę. Szybko podbiegła i mnie przytuliła. Tego było mi trzeba.
~~Rosalia~~
-Lou dal mi kluczyki. Ja pojadę, bo ty nie dasz rady.
-Trzymaj. - podał mi kluczyki. Po jakiś 20 minutach, byliśmy w domu. -
-Lou idź od razu na górę. Ja im niczego nie powiem. Za chwilę do ciebie przyjdę.
-Dziękuję, jesteś kochana.
-Wiem. - uśmiechnęłam się - Cześć chłopcy. Gdzie jesteście? Halo? Harry, kochanie? - ja się boję. Chłopaków nie ma. Louis jest na górze. Jejciu - Proszę, odezwijcie się. Dajcie jakiś znak życia. - zaczęłam płakać. Usłyszałam tłukące się szkło w kuchni. Szybko tam pobiegłam. To co zobaczyłam bardzo mi przeraziło. - Tom co ty tu robisz?
-Tu jesteś. Wszędzie cię szukam.
-Louis. Louis proszę zejdź szybko. Błagam. - darłam się najgłośniej jak umiałam -
-Zamknij japę. - zatkał moje usta i pociągnął do siebie - Twój chłoptaś cię nie usłyszy. Jego tu nie ma. Reszty z resztą też. - usłyszałam jak ktoś zbiega po schodach. Był to Louis.
-Zostaw ją i to już. - podbiegł do nas i próbował mnie jakoś uwolnić, ale Tom nie dawał za wygraną -
-Śnisz sobie chłopczyku. Ona jest teraz moja.
-Chyba sobie żartujesz. Puść ja i to już.
-Louis gdzie jesteś? Dzwoniłeś do mnie. - nie zgadniecie. Przyjechał Paul. Na szczęście. Tom się go przestraszył i mnie puścił. Ja upadłam na płytki. Dalej już nic nie pamiętam.
~~Harry~~
Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy film. Lou wyszedł gdzieś z Ros. Ufałem jej więc, nie miałem się czego obawiać. W pewnym momencie usłyszałem jak tłucze się szkło w kuchni. Szybko pobiegłem i zobaczyłem wybitą szybę i kamień. A na nim karteczka.
"Zniszczę was. Zniszczę Ros. Pożałujesz tego Styles. Radzę mieć oczy dookoła głowy. Ja jestem wszędzie. Już dziś nie zobaczycie Ros. A raczej Ros nie zobaczy was. Buahahahahaha. "
To było dość dziwne. Trochę się przestraszyłem. Usłyszałem jakieś szmery przed domem. Powiedziałem chłopakom, że wychodzę sprawdzić co się dzieje, a oni odpowiedzieli, że jak nie wrócę za 5 minut to wychodzą za mną. Cieszę się, że mi tak pomagają. Obchodziłem właśnie dom gdy dostałem czymś w głowę. Upadłem i straciłem przytomność. Obudziłem się w jakimś pomieszczeniu. Miałem związane ręce i zatkane usta. Było ciemno. W pewnym momencie otworzyły się drzwi. Ktoś zapalił światło. Zobaczyłem, że są tu też chłopaki. Nie zgadniecie. W drzwiach stała moja siostra. Nie, nie chodzi mi o Gemmę. To była Agnes. Była bardzo wesoła. Podeszła i mnie uwolniła.
-Co ty tu robisz?
-Też mi miło cię widzieć braciszku.
-Agnes nie zgrywaj głupiej. Ty sama to wymyśliłaś?? Miałaś nie przyjeżdżać do Londynu.
-Jejciu, ale masz problemy.
-No wiesz mam. Bałem się. To ty wybiłaś nam szybę tym kamieniem??
-No niby ja, ale nie ja. Ludzie których zatrudniałam. Oni też was porwali.
-Ty to jednak masz pomysły. Ale co z Ros?
-Ja jej nic nie robiłam. A w ogóle to trzymaj telefon.
-Dzięki.
Miałem 30 nieodebranych połączeń. Zgadnijcie od kogo. Od Louisa. A od Rosali żadnego. Ona w ogóle się o mnie nie martwi? Postanowiłem oddzwonić do Lou.
*R.T.*
-Hej, Lou co tam chciałeś??
-Co chciałem? Bałem się o was. Przyjechaliśmy, a was nie było. W domu był Tom. W ogóle gdyby nie Paul to nie wiem gdzie by teraz była Ros.
-Co z Ros? Nic jej nie jest?
-A Ros. Jest teraz w szpitalu.
-I ty to mówisz tak spokojnie?! - wydarłem się na niego -
-Ej, Hazza opanuj się. Jest w szpitalu. Jej stanu nic nie zagraża na szczęście. Wiesz po wstrząsie mózgu to mogło być gorzej.
-Louis co ty pierodolisz. Jaki wstrząs mózgu. Weź se nie rób jaj, tylko mów prawdę.
-Stary ja mówię prawdę. Nię wierzysz to przyjedź. Szpital świętej Anny.
-Boże za raz będę.
Nie dowierzałem w to co mówi Louis. Jaki szpital. Jaki wstarząs mózgu. Boże ja się boję o Ros. Dobra szybko odwiązałem i obudziłem chłopaków. Przedstawiłem im moją siostrę i razem pojechaliśmy do szpitala. Od razu poszedłem pod salę w której niby leży Ros. Jak wszedlem mało zawału nie dostałem. Na sali na prawdę leżała Ros. Była pod kroplówką i podłączona była do jakiś urządzeń. Akurat do sali wszedł lekarz. Lou nigdzie nie było. A do sali wszedłem tylko z Agnes. Chłopaki mieli czekać przed salą.
-Dobry wieczór. Jest pan kimś z rodziny poszkodowanej?
-Jestem jej chłopakiem. Co z nią doktorze?
-Nie mogę udzielać informacji osoba trzecim. Jak ta pani wyjdzie to dopiero.
-Panie doktorze to moja siostra. Niech zostanie.
-No dobrze. No to Pani Rosalia miała wstrząs mózgu. Jest w śpiączce. Nie wiadomo kiedy się wybudzi. - zacząłem płakać. Moja siostra mnie przytuliła. - Jej stan nie jest najgorszy,ale też nie najlepszy. Proszę być dobrej myśli. Jak państwo chcą mogą z nią zostac, ale tylko państwo.
-Dobrze. Dziękujemy bardzo. Miałbym jeszcze do Pana prośbę. Mógłby Pan powiedzieć wszystko chłopakom co siedzą przed salą. Co z nią.
-Tak czy siak ja i tak im powiem. Ale proszę niech to Pan zrobi.
-No dobrze.
Doktor wyszedł, a ja usiadłem obok ukochanej. Moja siostra stanęła nade mną i mnie przytuliła.
-Jejciu kochanie. Jak to możliwe. Znowu wszystko przez tego Toma. Może powinienem zadzwonić do twojej mamy? A w ogóle to jest też tutaj moja siostra. Agnes. Bardzo chciała cię poznać. Będzie tu ze mną przychodziła. Jest piękna tak jak ty. Polubicie się. Na pewno. To cię teraz z nią zostawiam,a ja idę zadzwonić do twojej mamy.
*R.T.*
-Dobry wieczór Pani Shot. Z tej strony Harry. Przepraszam, że dzwonię tak późno ale muszę coś Pani powiedzieć.
- O witaj Harry. Nie przeszkadzasz. I tak jeszcze nie spałam. No co tam chcesz powiedzieć??
-Ros. Ona jest w szpitalu. To wina Toma. Jest w śpiączce.
-Jezu. To ja za raz do niej przyjadę.
-Nie trzeba. Jestem razem z moją siostrą przy niej. Jak coś to jutro.
-No dobrze, ale jak coś się tylko będzie działo to dzwoń do mnie od razu. Ok?
-Jasne. To dobranoc.
-Dobranoc Harry.
Mama Rosali jest taka miła i kochana. Moja też. Muszą się poznać. Razem z Agą siedzieliśmy przez całą noc przy niej. Chłopcy poszli do domu, ale kazali jak by coś dzwonić.
***
~~Narracja 3-osobowa~~
Rosalia jest już 2 miesiące w śpiączce. Harry, Agnes, Quinn i jej mama są cały czas przy niej. Agnes mieszka razem z chłopakami. Chwilowo w pokoju Ros, bo jej jest robiony. Tak Ros ma pokój u chłopaków. Nawet o tym nie wiedziała. Wszyscy się o nią boją. Odwiedzają. Dziś jest 15 lipca.
***
~~Narracja 3-osobowa~~
Rosalia jest już 2 miesiące w śpiączce. Harry, Agnes, Quinn i jej mama są cały czas przy niej. Agnes mieszka razem z chłopakami. Chwilowo w pokoju Ros, bo jej jest robiony. Tak Ros ma pokój u chłopaków. Nawet o tym nie wiedziała. Wszyscy się o nią boją. Odwiedzają. Dziś jest 15 lipca.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jak wam się podoba?? Wiem końcówka trochę nudna ale myślę że jest ok. Czekam na wasze opinie w komentarzach. Wiem, nie jest za długi, ale myślę, że nie będziecie źli. Kolejny nie wiem kiedy będzie.
A no i Liamie. Życzę ci dużo zdrowia, szczęścia i abyś się nie zmieniał. Bo jestnnajlepszym Daddy Direction.
Pozdrawiam! :*
Asiek<3