Rozdział: 14
Jeśli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda, a dla mnie duża motywacja do dalszej twórczości. :)
Dla lepszego efektu włącz: to. Możliwe, że razy 2 :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Jezu kochanie nawet tak nie mów. Razem damy radę. Nigdy cię nie zostawię.
-Dziękuję, Harry. Robisz dla mnie tyle rzeczy. Jestem ci strasznie wdzięczna.
-Robię to bo cię kocham.
-Ja też cię kocham. Harry co z Emily?
-Jest u siebie.
-Jak u siebie? Zostawiłeś ją samą u mnie?
-No coś ty. Jest tutaj w swoim pokoju.
-Misiu, dziękuję. To ja idę do niej. Pójdziesz ze mną?
-Oczywiście. Masz zamiar jej powiedzieć?
-Powiem na razie o mamie. Nie będę mówiła o sobie. Powiem o tym Quinn. Ona musi wiedzieć.
-No dobrze. To chodźmy.
Jejciu, strasznie się ucieszyłam jak Harry powiedział, że Em ma tutaj swój pokój. Nie chciałabym być teraz sama z nią u siebie. Quinn też tutaj mieszka. A w dodatku, że teraz nie ma mamy....... Nie dałabym sobie rady sama. Zastanawiam się nad sprzedaniem domu. Tego domu mamy. Musiałabym tylko wszystko przepatrzeć.
-Emily.....
-Rosalia.....
-Jak ja się za tobą stęskniłam.
-Ros, proszę mów po polsku.
-Och kochanie, przepraszam. Wiesz dużo czasu z chłopakami spędzam więc cały czas po angielsku mówię. A ty powinnaś znać angielski. W końcu masz zamiar tu studiować.
-Tak, znam. Ale chcę porozmawiać ze swoją kuzynką po polsku. No i żeby chłopcy nas nie rozumieli. Chyba wiesz o co mi chodzi.
-Aaaaa, rozumiem. Chcesz pogadać. Jasne, a no i nie wiem czy znasz Quinn. To moja przyjaciółka. Ona też zna polski, mimo tego, że urodziła się tutaj.
-A skąd zna?
-Uczyłyśmy ją razem z Alice jak byłyśmy młodsze. Wiesz jak jest się małym to szybko się uczy. Dobra poczekaj powiem Harremu, że chcesz pogadać.
-Ok. To czekam.
Biedny Hazz. Stał tak koło drzwi, nie wiedząc o czym gadamy. Strasznie jest mi głupio. No ale cóż. Em chce pogadać, więc trzeba kuzynce pomóc. Podeszłam do mojego chłopaka.
-Miśku, Em chce pogadać. Prosiłabym cię abyś poszedł. Mimo tego, że i tak nic nie zrozumiesz to idź. Tylko się nie gniewaj. Dobrze?
-Jasne, kocie. Ale chcę jedno....
-No, co?
-Buziak. - wyszczerzył swoje śnieżnobiałe zęby. Miałam jakieś inne wyjście? No nie... -
-A teraz spadaj.
-Pa...
Kurde, nie lubię się z nim żegnać. Najlepiej byłabym z nim cały czas. No ale niestety. Dobra wracamy teraz do Em.
-No dobra miśku. O czym chciałaś pogadać....
-Chodzi o Justina. Nie wiem co mam zrobić. Twierdzę, że związek na odległość nie ma sensu.
-Misiu, posłuchaj. Hmm trudno mi wypowiadać się na temat o którym nic nie wiem. Ale na pewno musisz posłuchać serca. Jeśli ono ci mówi, że to nie ma sensu to skończ z tym. Ale jeśli ono mówi, że ta miłość wytrzyma rozłąkę to dalej bądź dziewczyną Justina. Ja tutaj nie mam za wiele do gadania. To wszystko zależy od ciebie.
-Ja wiem, ale Ros on przed wyjazdem nie spędzał ze mną tyle czasu co wcześniej. Oddalił się.
-No to jak się oddalił to chyba znaczy, że chyba nie chce już być z tobą. Chce zakończyć ten rozdział w swoim życiu. Zadzwoń do niego. Powiedz mu co czujesz i co chcesz zrobić. Jak by co to jestem na dole. Dasz radę.
-Dziękuję...
Poszłam na dół. Siedziała tam Agnes.
-Hej Ag...
-Oooo cześć Ros. Co tam? Jak po badaniach? - na te słowa wybuchłam niepohamowanym płaczem -
-Nie płacz. Ej Ros co się stało. Proszę powiedz....
-Mam raka...
-Jezu skarbie. Nie płacz. Proszę. Razem z Harrym ci pomożemy...
-Wiem, ale... ale.... moja mama..... zmarła na raka....
-Ciiii. Proszę nie płacz. Chodź tutaj do do mnie, ale już nie płacz. - usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach. Była to Quinn. -
-Miśku, co się stało? Czemu płaczesz?
-Ona ma raka. Jej mama też zmarła na raka.
-Agnes co ty pierdolisz?? To nie może być prawda...
-Quinn to prawda. Ja na prawdę mam raka.
-Jezu Agnes strasznie cię przepraszam. Nie powinnam tak na ciebie naskoczyć.
-Nic się nie stało. Zaprowadzisz Ros na górę?
-No jasne. Chodź skarbie...
No to już dwie osoby wiedzą. Jeszcze tylko chłopcy no i Em. Nie wiem czy im powiedzieć, ale jak ich okłamię to będzie jeszcze gorzej. Powiem to dziś przy kolacji. Razem z Quinn. W ogóle mieliśmy jechać do mojej babci. Już sama nie wiem. Bardzo chciałbym się z nią zobaczyć. Bardzo ją kocham i wiem, że będzie mnie wspierać podczas choroby. Pojadę do niej. Jak chłopcy nie będą chcieli ze mną jechać to pojadę sama lub z Quinn.
-Misiu, porozmawiaj ze mną. Chcę wiedzieć wszystko. Dobrze?
-No dobrze. No to dziś rano miałam jechać z Lou na badania kontrolne. Zanim Lou zszedł na dół, przyszedł listonosz. Dostałam list od mamy. Było w nim, że nie żyje, że to nie była żadna delegacja tylko miała jechać na operację. Ale jej nie przeżyła. Później pojechaliśmy do lekarza. Chciałam się zbadać. Wyszło, że mam raka, tak samo jak mama. Lekarz powiedział, że dobrze, że tak wcześnie się zgłosiłam. Za 2 tygodnie mam się zgłosić na szpital i porobią mi badania. Zastanawia mnie tylko jedno, Quinn. Dlaczego mi nic nie powiedziała. Kto napisał ten list. Te pytania cały czas mnie dręczą.
-Kocie, nie możesz się tak zamartwiać. Lekarz dobrze powiedział. Wyjdziesz z tego. A w ogóle wiesz gdzie twoja mama jest pochowana?
-Tak, razem z Alice. Ale ja nawet nie wiem gdzie ona jest. Pójdziesz tam ze mną?
-Ale dzisiaj?
-Tak. Jutro planuję lecieć do Polski. Do babci.
-Dobrze pójdziemy. Ja lecę z tobą. Nie puszczę cię samej.
-Dziękuję. To ja idę się ubrać i możemy iść.
-No jasne. To czekam na dole jak coś.
Poszłam do siebie. Wyciągnęłam z szafy swoją ulubioną bluzę i założyłam ja na siebie. Włożyłam do kieszeni paczkę chusteczek i poszłam na dół. Czekała tam na mnie gotowa Quinn.
-Już miśku?
-Tak możemy iść.
Droga na cmentarz zajęła nam 20 minut. Usiadłam na ławce, a obok mnie Quinn. Co ja bym bez nie zrobiła. Zaczęłam płakać. Tak sama z siebie. Wyjęłam chusteczki. Gdy się uspokoiłam usłyszałam jakieś kroki. Nie zwracałam na to uwagi. To cmentarz tutaj dużo osób przychodzi. Ktoś złapał mnie i Quinn za ramię i powiedział "No witam piękne" Przestraszyłam się.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jest bardzo oczekiwany rozdział 14. Myślę, że nie jest aż tak źle. Nie no kurde nie wiem za bardzo co napisać. Na prawdę. A starczy tyle.
Buźki ;***
Asiek <33
-Jezu kochanie nawet tak nie mów. Razem damy radę. Nigdy cię nie zostawię.
-Dziękuję, Harry. Robisz dla mnie tyle rzeczy. Jestem ci strasznie wdzięczna.
-Robię to bo cię kocham.
-Ja też cię kocham. Harry co z Emily?
-Jest u siebie.
-Jak u siebie? Zostawiłeś ją samą u mnie?
-No coś ty. Jest tutaj w swoim pokoju.
-Misiu, dziękuję. To ja idę do niej. Pójdziesz ze mną?
-Oczywiście. Masz zamiar jej powiedzieć?
-Powiem na razie o mamie. Nie będę mówiła o sobie. Powiem o tym Quinn. Ona musi wiedzieć.
-No dobrze. To chodźmy.
Jejciu, strasznie się ucieszyłam jak Harry powiedział, że Em ma tutaj swój pokój. Nie chciałabym być teraz sama z nią u siebie. Quinn też tutaj mieszka. A w dodatku, że teraz nie ma mamy....... Nie dałabym sobie rady sama. Zastanawiam się nad sprzedaniem domu. Tego domu mamy. Musiałabym tylko wszystko przepatrzeć.
-Emily.....
-Rosalia.....
-Jak ja się za tobą stęskniłam.
-Ros, proszę mów po polsku.
-Och kochanie, przepraszam. Wiesz dużo czasu z chłopakami spędzam więc cały czas po angielsku mówię. A ty powinnaś znać angielski. W końcu masz zamiar tu studiować.
-Tak, znam. Ale chcę porozmawiać ze swoją kuzynką po polsku. No i żeby chłopcy nas nie rozumieli. Chyba wiesz o co mi chodzi.
-Aaaaa, rozumiem. Chcesz pogadać. Jasne, a no i nie wiem czy znasz Quinn. To moja przyjaciółka. Ona też zna polski, mimo tego, że urodziła się tutaj.
-A skąd zna?
-Uczyłyśmy ją razem z Alice jak byłyśmy młodsze. Wiesz jak jest się małym to szybko się uczy. Dobra poczekaj powiem Harremu, że chcesz pogadać.
-Ok. To czekam.
Biedny Hazz. Stał tak koło drzwi, nie wiedząc o czym gadamy. Strasznie jest mi głupio. No ale cóż. Em chce pogadać, więc trzeba kuzynce pomóc. Podeszłam do mojego chłopaka.
-Miśku, Em chce pogadać. Prosiłabym cię abyś poszedł. Mimo tego, że i tak nic nie zrozumiesz to idź. Tylko się nie gniewaj. Dobrze?
-Jasne, kocie. Ale chcę jedno....
-No, co?
-Buziak. - wyszczerzył swoje śnieżnobiałe zęby. Miałam jakieś inne wyjście? No nie... -
-A teraz spadaj.
-Pa...
Kurde, nie lubię się z nim żegnać. Najlepiej byłabym z nim cały czas. No ale niestety. Dobra wracamy teraz do Em.
-No dobra miśku. O czym chciałaś pogadać....
-Chodzi o Justina. Nie wiem co mam zrobić. Twierdzę, że związek na odległość nie ma sensu.
-Misiu, posłuchaj. Hmm trudno mi wypowiadać się na temat o którym nic nie wiem. Ale na pewno musisz posłuchać serca. Jeśli ono ci mówi, że to nie ma sensu to skończ z tym. Ale jeśli ono mówi, że ta miłość wytrzyma rozłąkę to dalej bądź dziewczyną Justina. Ja tutaj nie mam za wiele do gadania. To wszystko zależy od ciebie.
-Ja wiem, ale Ros on przed wyjazdem nie spędzał ze mną tyle czasu co wcześniej. Oddalił się.
-No to jak się oddalił to chyba znaczy, że chyba nie chce już być z tobą. Chce zakończyć ten rozdział w swoim życiu. Zadzwoń do niego. Powiedz mu co czujesz i co chcesz zrobić. Jak by co to jestem na dole. Dasz radę.
-Dziękuję...
Poszłam na dół. Siedziała tam Agnes.
-Hej Ag...
-Oooo cześć Ros. Co tam? Jak po badaniach? - na te słowa wybuchłam niepohamowanym płaczem -
-Nie płacz. Ej Ros co się stało. Proszę powiedz....
-Mam raka...
-Jezu skarbie. Nie płacz. Proszę. Razem z Harrym ci pomożemy...
-Wiem, ale... ale.... moja mama..... zmarła na raka....
-Ciiii. Proszę nie płacz. Chodź tutaj do do mnie, ale już nie płacz. - usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach. Była to Quinn. -
-Miśku, co się stało? Czemu płaczesz?
-Ona ma raka. Jej mama też zmarła na raka.
-Agnes co ty pierdolisz?? To nie może być prawda...
-Quinn to prawda. Ja na prawdę mam raka.
-Jezu Agnes strasznie cię przepraszam. Nie powinnam tak na ciebie naskoczyć.
-Nic się nie stało. Zaprowadzisz Ros na górę?
-No jasne. Chodź skarbie...
No to już dwie osoby wiedzą. Jeszcze tylko chłopcy no i Em. Nie wiem czy im powiedzieć, ale jak ich okłamię to będzie jeszcze gorzej. Powiem to dziś przy kolacji. Razem z Quinn. W ogóle mieliśmy jechać do mojej babci. Już sama nie wiem. Bardzo chciałbym się z nią zobaczyć. Bardzo ją kocham i wiem, że będzie mnie wspierać podczas choroby. Pojadę do niej. Jak chłopcy nie będą chcieli ze mną jechać to pojadę sama lub z Quinn.
-Misiu, porozmawiaj ze mną. Chcę wiedzieć wszystko. Dobrze?
-No dobrze. No to dziś rano miałam jechać z Lou na badania kontrolne. Zanim Lou zszedł na dół, przyszedł listonosz. Dostałam list od mamy. Było w nim, że nie żyje, że to nie była żadna delegacja tylko miała jechać na operację. Ale jej nie przeżyła. Później pojechaliśmy do lekarza. Chciałam się zbadać. Wyszło, że mam raka, tak samo jak mama. Lekarz powiedział, że dobrze, że tak wcześnie się zgłosiłam. Za 2 tygodnie mam się zgłosić na szpital i porobią mi badania. Zastanawia mnie tylko jedno, Quinn. Dlaczego mi nic nie powiedziała. Kto napisał ten list. Te pytania cały czas mnie dręczą.
-Kocie, nie możesz się tak zamartwiać. Lekarz dobrze powiedział. Wyjdziesz z tego. A w ogóle wiesz gdzie twoja mama jest pochowana?
-Tak, razem z Alice. Ale ja nawet nie wiem gdzie ona jest. Pójdziesz tam ze mną?
-Ale dzisiaj?
-Tak. Jutro planuję lecieć do Polski. Do babci.
-Dobrze pójdziemy. Ja lecę z tobą. Nie puszczę cię samej.
-Dziękuję. To ja idę się ubrać i możemy iść.
-No jasne. To czekam na dole jak coś.
Poszłam do siebie. Wyciągnęłam z szafy swoją ulubioną bluzę i założyłam ja na siebie. Włożyłam do kieszeni paczkę chusteczek i poszłam na dół. Czekała tam na mnie gotowa Quinn.
-Już miśku?
-Tak możemy iść.
Droga na cmentarz zajęła nam 20 minut. Usiadłam na ławce, a obok mnie Quinn. Co ja bym bez nie zrobiła. Zaczęłam płakać. Tak sama z siebie. Wyjęłam chusteczki. Gdy się uspokoiłam usłyszałam jakieś kroki. Nie zwracałam na to uwagi. To cmentarz tutaj dużo osób przychodzi. Ktoś złapał mnie i Quinn za ramię i powiedział "No witam piękne" Przestraszyłam się.....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jest bardzo oczekiwany rozdział 14. Myślę, że nie jest aż tak źle. Nie no kurde nie wiem za bardzo co napisać. Na prawdę. A starczy tyle.
Buźki ;***
Asiek <33
Supcio naleśniku :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne
OdpowiedzUsuńPisz kolejny plisss... Bo ja chce i ma byc dłuższy :* Wyszło super kocham Cie
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz. Czekam na kolejny.
Zapraszam też do siebie na http://one-direction-one-girl-one-love.blogspot.com gdzie pojawił się 5 rozdział ;)
Pozdrawiam
Aga ♥
Świetny rozdział :P Masz talent ;D Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńpojawił się 2 rozdział na moim blogu stay-strong-and-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuń